niedziela, 28 kwietnia 2013

O odchudzaniu?


Przegląda dzisiaj Matka internetA i atakują Matkę zewsząd dietami, że 90 dni do bikini
(ee to już chyba mniej?), że jakiś babiszon schudł 14 kg w 2 tygodnie i ja tak mogę, tylko trzeba się trzymać jednej dziwnej zasady... Wdech i dalej... Że pani Bosacka się odchudzała przez rok i zaszła w ciążę (skutek uboczny diety, czy jak?), że pani Guzik to się tak odchudza, że już chyba znikać zaczyna, a pani Wellman też jednak by chciała w 38 rozmiar wejść... Wdech i dalej... A pani Korin-Piotrowska to podobno w tapmadel już się nie udziela, bo nie właziła w rozmiarówkę z Zary, a pani Zielińska jest tak zajebista, że szkoda słów, nie mówiąc już o pani Kamińskiej vel Brzyduli, a Liszowska co to zawsze na niej psy wieszają, to w ciąży kwitnąca, a Kimkardaszian przytyła już w ciąży 30 kilo i się boi, że nie wróci do formy...

Wdech - wydech - giwmiebrejk!

Się mi z tego tytułu przypomniał dialog z Córką Starszą (z prywatnych archiwów Matki, Córka Starsza miała około 3 lat i była jeszcze Córką Jedyną):
Spacer. W wózku mojej Córki dwie lalki + plastikowy owoc wyglądający mi na gruszkę.
W trakcie spaceru ów plastik wypadł na ziemię.
Matka: podnieś gruszkę, bo lale będą głodne
Córka: to nie jest gruszka tylko bakłalażan
Matka: to podnieś bakłażana.
Córka (podnosząc): bakłalażan jest tuczący mamo.
Matka (w lekkim szoku, że dziecko zna słowo tuczący...?): ale dlaczego jest tuczący?
Córka: no bo się tuk tuk (w sensie: tłukł) i spadł...

I jeszcze jeden dialog z Córką Starszą (z prywatnych archiwów Matki):
Poszła Córka do łazienki, podejrzanie długo i cicho, więc pytam:
Matka: co Ty tam jeszcze robisz córunia?
Córka: aaa... muszę się zważyć bo nie wiem jak się nazywam...

4 komentarze:

  1. O ten temat i mnie irytuje. Racja - wszędzie to wałkują! Nie ma już normalnych wiadomości, tylko wszędzie celebryci (co to w ogóle za kategoria społeczna?)! Najbardziej się denerwuję przy sprawdzaniu poczty. Zawalają mnie wiadomościami, że MUSZĘ schudnąć! Żeby było zabawniej - ja z kolei chcę przytyć. Przygarnę te opisywane kilogramy w każdej ilości (najwięcej poproszę w cycki). ;)
    Dialogi super! :)

    ZmęczonaSaska (bo nie wiem jak tu mam się inaczej podpisać ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja z tych co Ci chętnie oddadzą, zwłaszcza z cycków - choć tu Jaśniemąż mógłby strzelić fochem... ;)

      Usuń
  2. Bo to wszystko albo za grube, albo za chude :P nigdy nikomu nie spasuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie... najlepiej to pasować samemu sobie, a reszta niech się buja (jak chcą - mogą się bujać na wadze) :D

      Usuń

Komentuj, na zdrowie!

AddThis