sobota, 23 listopada 2013

TADAM

Są takie słowa, które potrafią zmrozić krew w ciągu paru sekund lub równie szybko doprowadzić ją o wrzenia.
"już cię nie kocham"
źródło: komixxy.pl

 "zdradziłem cię / zdradziłam cię"
źródło: likepin.pl

 "jestem w ciąży"...
źródło: humorpage.pl




A Matce się flaki wywracają ze strachu, gdy słyszy... "TADAM" w wykonaniu Córki Młodszej!
Dlaczego?
Ano dlatego:

Top 3 TADAM by Córka Młodsza:

1. Córka Młodsza wspina się na krzesło - klęka na krześle - staje na krześle trzymając się oparcia i woła: "TADAM"!

2. Córka Młodsza bierze dziecięcy podeścik (ten, dzięki któremu gównarzeria może sięgać wyżej) - stawia podeścik na krześle - wdrapuje się na krzesło - siada na podeściku i woła: "TADAM"!

3. Córka Młodsza bierze książeczki - jedna na drugą, układa je w stosik - na szycie stosiku mocno przypominającego krzywą wieżę w Pizie stawia kubek z herbatą i woła: "TADAM"!



piątek, 22 listopada 2013

Przegląd Pudla. Part 2

Data przeglądu: 25.10.2013

Niejedna rodzima Gwiazda marzy o karierze za granicą. Tak jak w życiu zwykłego śmiertelnika liczy się wykształcenie, tak w życiu Gwiazdy ważne są: talent, zdolności i ciężka praca.

Wykształcenie otwiera przecież tyle furtek, że można ze szczęścia zbaranieć. By dopiąć celu, wspiąć się na szczyt i zachłysnąć sławą przydaje się również odrobina szczęścia (jeżeli nie masz szczęścia po prostu – trzeba mieć szczęście do znajomych, bo po znajomości można załatwić niemal wszystko!).

Już tyle polskich Gwiazd próbowało zabłysnąć na obcym niebie, że gdyby im się to udało – zagranicą byłoby zdecydowanie jaśniej w nocy. Tyle pracy, pieniędzy, operacji powiększenia biustów (i nie tylko) – wszystko na nic! Jeżeli jest jakiś uniwersalny klucz do hollywoodzkiej kariery – to jeszcze go w Polsce nie odnaleziono… 

14.10.2013. Zapamiętajcie tę datę! Nie, tego dnia nie odnaleziono klucza. Okazało się jednak, że można użyć wytrycha. I – uwaga, uwaga – ten wytrych działa!
Co się stało 14. października? Telewizja śniadaniowa uraczyła nas występem wokalistki Patty (też nie wiem kto to). Patty jak Patty: trzymała mikrofon i udawała, że śpiewa – jak wielu przed nią i wielu po niej jeszcze będzie. To jednak nie Patty błyszczała tego dnia najjaśniej...
Angelika Fajcht. Trzymała gitarę – jak nikt przed nią. Udawała, że na niej gra – jeszcze nikt nigdy tak nie udawał! Zapatrzona w dal, gdzieś poza kadr – udawała zamyśloną, no cóż...

Jak dotąd pisano już o Angelice w niemieckim Bildzie, a za oceanem zdobyła już nawet tytuł! I to nie byle jaki, bo „Hot Slut Of The Day”!
Bez większych nakładów finansowych (wielce prawdopodobne jest, że materiały użyte do wykonania makijażu kosztowały więcej, niż skrawki materiału przysłaniające gdzieniegdzie ciało modelki w telewizji śniadaniowej), bez talentu (tzn. tfu – z talentem do udawania), bez pomysłu i bez sensu – mamy w końcu naszą gwiazdę eksportową.
I co, można? Można!

Rysunek: Schizy Krzycha

TOP 5 „breaking news” mijającego tygodnia:
1.Doda wydała 12 tysięcy na buty.
2.Chodakowska pojawiła się w centrum Warszawy w dresie. 
3.Kim Kardashian schudła już prawie 20 kilo. 
4.Jessica Mercedes naczelną Vogue Polska (żart!)
5.Magdalena Schejbal chciałaby wyglądać jak Marta Żmuda – Trzebiatowska.

**********************************************

Data przeglądu: 08.11.2013

Dlaczego jest tak, że jedni robią oszałamiającą karierę w szołbiznesie, inni robią co najwyżej z siebie oszołomów, a jeszcze inni to ani oszałamiającej kariery, ani oszołomstwa nie doświadczają? 
Nie ma sprawiedliwości na świecie! 
Alicja Bachleda – Curuś wyznała, że codziennie gotuje synowi zupę, ale Henio (syn) nie lubi ani zupy, ani pierogów, ani bigosu, ani nawet gołąbków… No to przecież dokładnie jak u mnie, Pani Alu! Ja też dzień w dzieńzupę gotuję, a córki za cholerę jej jeść nie chcą! To oznacza, że obie stoimy nad tymi garami, skrobiemy te marchewki i pietruszki, ryże, makarony, kostki rosołowe - a te nasze dzieci nic a nic matczynych wysiłków nie doceniają… 
Tyle tylko, że Pani Ala robi (jakoś przed lub po obiedzie) karierę w szołbiznesie, a ja robię… zupę, po prostu. I nikt nie chce o tym napisać, ani w żaden inny sposób się nad tym faktem pochylić. Nie ma sprawiedliwości na świecie!
Joanna Liszowska ma dwie córki (tak jak ja), karmiła je piersią (tzn drugą córkę karmi aktualnie – to niezupełnie jak ja, ale to dlatego, że moja młodsza jest starsza od jej młodszej… a poza tym – tak jak ja). Drugiej córce zaserwowała  imię na cześć księżniczki (ja dałam zwyczajne imiona, ale moje obie córki mają się za księżniczki – więc w sumie też podobieństwo jest). Joanna wyznała niedawno, że predyspozycje ma takie, iż raz wygląda ładnie, a za chwilę już nie, a potem znowu dobrze i znowu nie, i tak w kółko. Pani Joanno (choć w sumie mogłaby napisać: Asiu – w końcu to samo liceum kończyłyśmy w odstępie lat chyba trzech), jak ja Panią rozumiem! Też tak mam! Zresztą – która z nas tak nie ma?! Raz na wozie, raz pod wozem, raz 2 kilo na minusie, innym razem 5 kilo na plusie…
Tyle tylko, że Pani Asia – wyglądając raz lepiej, raz gorzej – karierę w szołbiznesie robi, a ja robię… lepsze lub gorsze wrażenie na otoczeniu (w zależności, czy jest plus 5, czy minus 2). Nie ma sprawiedliwości na świecie!
Pewnie już, już chcecie szpilę wsadzić lub się z oliwą koło ognia czaicie… Że w/w Panie talenty mają, że aktorkami są, że grają, śpiewają i tańczą… A ja to niby co?
Aktorstwo? Oczywiście! Codziennie rano wcielam się w postać wyspanej kobiety, która z lekkim żalem odstawia do szkoły córkę, za którą będzie niemożebnie tęsknić (podczas gdy naprawdę jestem niewyspana i cieszę się, że choć przez pięć godzin dzieckiem zajmie się instytucja państwowa). Świetnie gram też rolę kucharki (tłukę się garami; robię, wspomnianą już w tekście, zupę… a tak naprawdę to taka ze mnie kucharka jak z koziej tylniej części ciała… no wiecie -  trututu). Bezbłędnie kreuję też postać PPD – do Perfekcji opanowałam Przekładanie zabawek moich Dzieci z miejsca na miejsce. No i rola najważniejsza: gram idealną żonę (grając na nerwach mężowi – podobno świetnie mi idzie).

Rysunek: Schizy Krzycha

Czyli jest sprawiedliwość na świecie?! Nie ma. Koniec kropka.
TOP 5 „breaking news” mijającego tygodnia:
1. Kraśko dostał mandat.
2. Pamela Anderson obcięła włosy.
3. Aktorka z Hollywood pokazała waginę. Prawdopodobnie zainspirowała ją gwiazda „Miłości na bogato”, która waginę pokazała jako pierwsza.
4. Maciej Musiał był zakochany w Miley Cyrus. Już nie jest.
5. Bieber chce założyć nowego Facebooka – drżyjcie narody!

*******************************************

Data przeglądu: 15.11.2013

Gwiazda też człowiek. A skoro Gwiazda też człowiek, to profile na portalach społecznościowych posiada. A skoro posiada profile, to musi pstrykać zdjęcia (Instagram) lub zmieniać statusy (Facebook).

Dawid Woliński lubuje się na przykład w pstrykaniu zdjęć z rąsi w windach wszelakich. Bo w windzie to wiadomo: światło dobre, towarzystwo doborowe (albo brak towarzystwa), ruch pionowy (no nie może być inaczej)… Arcyciekawe efekty można uzyskać, wyjść poza utrwalone schematy… Plener? Co to jest plener?! Przeżytek! Phi! 

Marta Grycan pstryka zdjęcia sobie w stylizacjach swojego autorstwa – ĘĄ! Wrzuca zdjęcia i czeka… Aż tu nagle, ni z gruchy ni z pietruchy, lajk pod zdjęciem ląduje od SAMEGO GABANA (tego od Dolce). I świat Marty rozpada się na cząsteczki elementarne i nic już później nie jest takie samo…

A statusy na fejsbuczku?! No trzeba aktualizować - koniecznie! Najlepiej pod wpływem chwili, w emocjach i z telefonu komórkowego! Wówczas mamy gwarancję uzyskania… kwiatków. Kwiatków ujętych w  cudzysłów: „kwiatków”.

Maffashion, blogerko – celebrytko – szafarko - aktorka (no jakoś tak), wrzuciła na fejsbuczka foteczki z pokazu Victoria's Secret. W poście wyznała miłość: „Adriana Lima I LOVE SHE”. No cóż… czegoś zabrakło (podstaw angielskiego?)… Na pewno zabrakło dystansu, bo się dziewczyna wkurzyła na wyśmiewaczy i wzorem Kominka w pień wycięła komentarze wrednych hejterów. Pouczyła również naród nieco sarkastycznie stwierdzając: „dobrze, że tak intensywnie udzielacie się w takich sytuacjach. A mogę prosić, że np przy następnej akcji charytatywnej post będzie miał więcej niż 8 lajkówi?”. Prosić że np? Że co? Z polską gramatyką chyba też coś nie halo, ale się już nie czepiajmy. Bo nas wytnie. W pień.

Rysunek: Schizy Krzycha

Maciej Nowak był uprzejmy podzielić się na fejsbuczku informacją, że „nie ma sumienia odmawiać prośbom o pieniądze na jedzenie” i że „dzisiaj w Krakowie było to już cztery razy”…  Zasadnczo – wzruszające wyznane… Chyba. 

Edzia Górniak wetknęła pomarańczowe gerbery w tęczę i ogłosiła to na fejsbuczku (a jakże!). W końcu „tęczy bez kolorów nie do twarzy”. No pewne nie, nie wiem, nie znam się na tęczach, a tym bardziej na tęczach z twarzami… Wiadomo, że kto jak kto, ale Edzia o swych fanów dba – ostrzegła więc (w tym samym wpisie), że tęcza owa „jest dość brudna od sadzy”. Dziękujemy Edyto!

Zdarzają się również celebryci cyfrowo wykluczeni. No nie po drodze im z Internetem, fejsbuczkiem i innymi takimi wynalazkami… Wówczas pozostaje tylko jedno (no może więcej) – brukowiec. Agnieszka Orzechowska stwierdziła w Fakcie, że „robiła Majdanowi laskę w toalecie”. A moment, moment… Kto to jest Orzechowska? Wyobraźcie sobie Angelinę Jolie… Macie to? I teraz wyobraźcie sobie kobietę z czarnymi włosami, sporym biustem i ustami mejd baj kwas hialuronowy (czy jakaś inna substancja chemiczna), która twierdzi, że jest polską Angeliną Jolie. To ona – ta Orzechowska. A propos tej laski, to absolutnie nie jest jej (Orzechowskiej) wina, „że tak wygląda, jak wygląda. Jak mężczyzna na nią patrzy, to wariuje”. No coś w tym jest. Nie jestem mężczyzną, a zwariowałam przeczytawszy te wynurzenia…

TOP 5 „breaking news” mijającego tygodnia:
1. Kayah schudła.
2. Młodzi fani adorują Marylę Rodowicz, a jeden to nawet chce ją sobie wytatuować.
3. Joanna Liszowska jest pupilką Terentiew. 
4. Krzysztof Ibisz nie wybiera się na emeryturę.
5. Miley Cyrus stwierdziła, że jest największą feministką na świecie (tak to ta, która lubi wystawiać język i wypinać tyłek).

****************************************

Data przeglądu: 22.11.2013

Przyznajmy się! Zazdrościmy tym wszystkim Gwiazdom, Gwiazduniom i Gwiazdeczkom pobłyskującym w blasku fleszy… No zazdrościmy!
I nie o samo pobłyskiwanie nam idzie (wszak na to przepis jest prosty: podkład rozświetlający na mordę i lampa błyskawiczna), ale o byt lekki i finansowych dołów pozbawiony… Średnia krajowa? Jedną średnią krajową to Gwiazda zjada na śniadanie, drugą i trzecią wrzuca na grzbiet, a czwartą przepuszcza na rozrywki. I tak 30 (w porywach do 31) razy w miesiącu. A my? My się 30 (w porywach do 31) dni bujamy za średnią krajową (jeśli mamy szczęście) lub mniej (zazwyczaj).Buju, buju! 
Dość tego! Trzeba wziąć swój los w swoje ręce! Nie pozostaje nam nic innego jak… zostać Gwiazdą (lub choćby Gwiazdunią).
1. Talent. Przydałby się jakiś, ale nie jest to warunek absolutnie konieczny! Bez talentu też się da.
2. Profil i blog. Jeżeli nie ma cię na fejsbuku – to tak, jakby cię w ogóle nie było! No takie czasy! Także: talent niekoniecznie, ale konto na fejsie – absolutny must have! Jeżeli do tego natrzaskasz kilka zdań na blogu, okrzykniesz się blogerem i przeczytasz obie książki imć Kominka – drzwi do pieniędzy i sławy stoją przed tobą otworem! (cytat za Pudlem: „Bożenka z Klanu jest blogerką”).
3. Cycki. Najlepiej duże. A najlepiej takie jakie ma Kim Kardashian. Istnieje wówczas duże prawdopodobieństwo, że cycki zaczną żyć własnym życiem i na przykład wybiorą się do Nowego Jorku (cytat za Pudlem: „Piersi Kim Kardashian były w Nowym Jorku!”). 
4. Tyłek. Rozmiar tyłka jest zasadniczo dowolny. Należy trzymać się jednej zasady: postępujemy absolutnie wbrew ogólnie przyjętym zasadom odziewania się! Czyli: im tyłek większy – tym bardziej opinające kreacje na niego wciskamy. Jeżeli zaś tyłek jest mały, ratuje nas tylko jedno… majtki (patrz niżej).
5. Majtki. Najlepszym rozwiązaniem jest ich brak. Popatrzcie! Tak niewiele trzeba… 
6. Nogi. I tu – podobnie jak w przypadku tyłka – należy podejść do tematu kreatywnie. Czyli: jeżeli jesteś facetem, masz długie, chude i owłosione nogi – to koniecznie wyjdź na ulicę w prześwitujących rajstopach i butach na koturnie. (Panowie, jako źródło inspiracji niechaj posłuży wam Michał Szpak).
7. Pięty. Tak, dobrze przeczytaliście! Pięty są niezwykle istotne, bo pięty mogą wyglądać dobrze lub źle w butach, a konkretnie w szpilkach. Pięty można (a czasami wręcz należy) zoperować! (cytat za Pudlem: „Zrobię sobie operację plastyczną na pięty” – deklaruje Jessica Mercedes).
8. Jojo. Efekt – nie zabawka. Najlepiej zafundować organizmowi cykliczne zmiany minimum +/- 10 kilogramów. W innym wypadku może to otoczeniu umknąć.
9. Usta. Napompowane, wybłyszczykowane, niekoniecznie mające cokolwiek do powiedzenia.
10. Oczy. Oczy jak oczy… Ale rzęsy… Nie oszukujmy się – długie muszą być! Minimum do brwi. 
11. Brwi. Można spokojnie zgolić…

Rysunek: Schizy Krzycha

TOP 5 „breaking news” mijającego tygodnia:
1. Kochanek kochanki Zelta mieszka z mamą (a jakby tego było mało – ma 37 lat!).
2. Małgorzata Rozenek i Radek Majdan poszli razem do kina i karmili się żelkami.
3. Joanna Krupa w bikini całuje męża (i ciężko zdecydować, co jest tu najbardziej zaskakujące: że Krupa, że w bikini, że całuje, czy – w końcu – że męża?).
4. Natalia Siwiec była w poprzednim wcieleniu księżniczką w Egipcie.
5. Natasza Urbańska popłakała się na koncercie Beyonce.

niedziela, 17 listopada 2013

Plany na przyszłość, czyli strzeż się Babciu G!

Córka Starsza jakiś czas temu oświadczyła Matce, że jak będzie dorosła to będzie miała troje dzieci: dwie córeczki i synka. Nawet imiona są: Maja, Natalia i Mateuszek.

Przeprowadzony na ten temat dialog pokazałam Wam na FB, ale aby sens nie umknął - przytoczę go i tu:

Córka Starsza: a jak będę dorosła to będę miała trójkę dzieci - dwie córeczki i synka.
Matka: no to sporo! A będziesz chodzić do pracy, czy zajmować się dziećmi?
Córka Starsza: z dziećmi będzie się bawił mój mężulek, a ja będę leżeć na kanapie i czytać książki...
Matka: o jak ja bym tak chciała poleżeć i poczytać, ale jakoś nie mam czasu...
Córka Starsza: bo ja sobie znajdę takiego męża, który nie będzie pracował tak dużo jak Twój!
Matka: a jeśli nie będzie dużo pracował, to skąd będziecie mieli forsę?
Córka Starsza: z mojej skarbonki - oszczędzam przecież...
Matka: a jak się skończy w skarbonce, to skąd?
Córka Starsza: od Twojego męża, bo on tak dużo pracuje...


Jak widać - Córka wszystko przemyślane ma i nie zginie!

Córka Starsza temat eksploatuje przy każdej nadarzającej się okazji.
Wczoraj leżałyśmy rano w łóżku we trzy - ja próbowałam (!!!) czytać (!!!) książkę.
Córki oglądały na moim telefonie jakąś bajeczkę o księżniczkach.
Córka Starsza dzieliła się na bieżąco refleksjami (wspomniałam, że próbowałam czytać?).
W pewnym momencie doszła do takiego oto wniosku: "ale ja to będę musiała mieć dwa telefony, bo Mateuszek nie będzie chciał oglądać bajki o księżniczkach. To jemu puszczę coś o autach na drugim..."

W innej sytuacji stwierdziła, że ja - jej Matka - "denerwuję się jak koza pod górę". Wyjaśniłam jej, że denerwuję się, bo mnie z siostrą ni w ząb nie słuchają... A Córka na to, że ona będzie miała gorzej, bo będzie miała trójkę dzieci...
No to się dopiero będzie denerwować...
Ale skoro postanowiła, że trójkę... Słowo się rzekło! Odwrotu nie ma!

Dzisiaj rano leżymy w łóżku i kolejny raz wraca temat potencjalnych dzieci...
Otóż Córka Starsza doszła do wniosku, że meżulek (jej przyszły) jednak będzie musiał pracować, bo kasa jest potrzebna... Bo ona za te pieniądze, które w skarbonce odkłada chce sobie kupić monsterhajkę...
Mężulek zatem do roboty...

Matka: to co, jednak nie będziesz leżeć na kanapie i czytać?
Córka Starsza: będę!
Matka: to kto się dziećmi będzie zajmował?
Córka Starsza: zadzwonię do Ciebie i poproszę o pomoc!
Matka: i ja się niby tymi Twoimi dziećmi mam zajmować, a Ty sobie będziesz leżeć?
Córka Starsza: no dobra! To Ty się zajmiesz moją jedną córeczką. Zadzwonię też do taty i on się zajmie moim synkiem...
Matka: a Twoją drugą córeczką to już Ty, tak?
Córka Starsza: eee nie! Zadzwonię też do Twojej mamy, czyli babci i ona się też zajmie...

PODSUMOWANIE PLANÓW NA PRZYSZŁOŚĆ CÓRKI STARSZEJ:
1. Kasę Córka Starsza będzie miała do mężulka i taty (skarbonka jednak pusta)
2. Synkiem Córki będzie zajmował się tata (czyli Jaśniemąż, czyli dziadek)
3. Córką pierwszą Córki Starszej będę się zajmować ja (czyli Matka, czyli babcia)
4. Córką drugą Córki Starszej będzie się zajmować moja Mama (czyli Babcia G, czyli prababcia)
5. Córka Starsza będzie leżała na kanapie i czytała książki.

No to wszystko załatwione! I posprzątane! Inaczej sobie przyszłość wyobrażałam...
A Babci G to już w ogóle...

poniedziałek, 11 listopada 2013

Kącik Muzyczny (czyli o muzyce i cyckach) - part 2

Pierwsza część Kącika Muzycznego - TUTAJ

Jaśniemąż: a słyszałaś już Donatana nowego?
Matka: nie...
Jaśniemąż: to posłuchaj!

Donatan - Cleo "My Słowianie" TUTAJ

zdjęcie: www.eska.pl














Matka: wygoogluję tą laskę bo ciekawa jestem kto to...
Jaśniemąż: modelką chce być, ale chyba na modelkę za niska... Gówniara jakaś, bo jeszcze w liceum się uczy, ale chce studiować prawo... Aktorstwem się interesuje też.......
Matka: ale o kim Ty mówisz?
Jaśniemąż: no o tej czarnej co się lansuje w teledysku z cyckami... A Ty o kim?
Matka: ja o Cleo - tej co śpiewa!

O jesooooo! Ja o muzyce, On o cyckach... Egejn! ;)


Ps. 42 złote na debiutancką płytę Jamesa Arthura to dobrze zainwestowane pieniądze!

poniedziałek, 4 listopada 2013

Córki w aucie

Matka w samochodzie nie mam radia - za to zawsze (niemal) ma Córki.

W drogę dłuższą niż 40 minut Córki zostają wyposażone w przenośne dvd i jakieś zapchajdzioby przekąskowe (chrupki, napój).
W drogę krótszą niż 40 minut Córki zostają wyposażone jedynie w zapchajdzioby przekąskowe (typu lizak). Matka wychodzi bowiem z założenia, że przetrwa, a przebrnięcie procedury przenośnego dvd (ja chcę to oglądać, tego nie będę, to są nudy!!!) nie jest warte zachodu (a konkretnie jazdy - tej poniżej 40 minut). Po około 10 minutach (gdy po lizaku zostaje smętny patyczek) Matka każdorazowo zaczyna żałować, że wyszła z założenia, że przetrwa... Na błędach się jednak nie uczy.

Wybrała się Matka z Córkami w weekend do centrum handlowego (do 40 minut).

Po 10 minutach lizaki zostały zlizane, a patyczki Matce oddane (no weź mamo, no weź, gdzie ja mam je dać, ooo zaraz będą światła to weźmiesz wtedy?).

Córki zaczęły symulować śpiew drąc japy niemożebnie.

Gdy znudziło im się śpiewanie - zaczęły się bawić...
Najpierw w ruch poszły lalki (zapakowane wcześniej przez Córkę Starszą do zgrzebnej torebuni).

Gdy znudziły im się lalki - zaczęły się bawić w...
No w co można się bawić, będąc zapiętymi w fotelikach na tylnym siedzeniu niewielkiego samochodu?
W chowanego oczywiście!
Następne 10 minut drogi upłynęło mi na wysłuchiwaniu:
"Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć. SZUKAM! Oooo! Tu jesteś!"
"Ra, ci, ćtely, sieść. Aaaaaaaaaaa, buuuuuuuuuuu. Tela Ty!"
Tak w kółko!
10 minut!

25 minut za mną, do celu zostało około 10 minut. Przetrwam! Dam radę!

Córka Starsza: daleko jeszcze? Bo Siaśka zasnęła mamo, a mi się nudzi tak jechać i jechać...
Matka: ale ja też jadę i jadę i mi się nie nudzi...
Córka Starsza: bo ty masz kierownicę i możesz kierować i masz z tego frajdę.

I tu się muszę z Córką zgodzić - mam z tego frajdę!
Prowadzić samochód potrafię i robię to dobrze, nie jak baba (prawda Jaśniemężu?).
Mam z tego frajdę - mimo wszystko, mimo Córek też! ;)



O jeżdżeniu z Córkami już kiedyś pisałam. To było przeżycie ekstremalne, bo trwające około 10-ciu godzin i liczące ponad 700km - TUTAJ.

niedziela, 3 listopada 2013

Obrazek dla Ewy

Ponad miesiąc temu skarżyła się Matka na Córkę Młodszą, że gadać się jej za cholerę nie chce, nawet ją do Dody porównałam, próbując jednocześnie doszukać się przejawów geniuszu u dziecka - TUTAJ można przeczytać.

Minął miesiąc od tego wpisu, minęły drugie urodziny Córki Młodszej (muszę napisać o urodzinach!) i z wielkim hukiem runęła blokada w młodocianej mózgownicy
- Córka zaczęła mówić!
Blokada musiała runąć tydzień temu, w nocy z piątku na sobotę.
Pierwszy dzień weekendu minął Matce na zbieraniu szczęki z podłogi, bo Córka Młodsza wypluła tego dnia więcej sensownych słów niż w ciągu całych 12 miesięcy poprzedzających ową sobotę.

Na dzień dobry Matka usłyszała: "witam".
Jeszcze przed śniadaniem Córka Młodsza stwierdziła, że "chcie ciaśtko", do śniadania zaś, że: "Tatala teś chcie kyciup" (no przecież - jeśli tosty, to tylko z keczupem;)).
Potem był jeszcze: "pleciak, daj pleciak, daaaaaaaj" (plecak w sensie).
Rozbrajające: "a niech to!" (padające za każdym razem, gdy coś poszło nie po myśli Córki Młodszej) oraz: "dzięki" i "plosię" (proszę, nie prosie).

Córka upodobała sobie również słowo: "A-PI-DZIAK".
Wczoraj rano na fejsbuku odbyła się potyczka intelektualna (nr 3, poprzednie są TU i TU) - trzeba było rozszyfrować, co też Córka Młodsza ma na myśli mówiąc: "a-pi-dziak".
Prawidłowa odpowiedź to: Applejack - jeden z kucyków Pony.
O ten: 
  
And the winner is......... Ewa!
Jako pierwsza rozszyfrowała językowe zakrętasy Córki Młodszej :)))

Obiecałam, że zmuszę Córkę Starszą do namalowania "a-pi-dziaka"? Obiecałam.

Matka: córeczko, sprawa jest...
Córka Starsza: jaka?
Matka: taki konkurs był i trzeba narysować kucyka Applejack.
Córka Starsza: no pewnie mamo, oczywiście, już rysuję!

Matce entuzjazm wydał się podejrzany, ale przecież gasić dziecka nie będę! Niech rysuje! 

Po chwili:
Córka Starsza: a co mogę wygrać?
Matka (o cholera!): ale gdzie?
Córka Starsza: no w tym konkursie...
Matka (o cholera do kwadratu): ale to Twój obrazek jest nagrodą kochanie! 
Córka Starsza: ahaaa... To później będziesz mi musiała pomóc narysować księżniczki na konkurs do gazetki! I to tak porządnie!

Obrazek dla Ewy (gratis jest Babcia Smith i Big Macintosh) :))))


AddThis