Zajechałam moją małą furą na plac zabaw (w okolice w sensie). Córka Starsza siedzi z przodu, odpina się sama, wstaje:
Córka Starsza: oj mamo, będzie afera...
Matka (jeszcze nic nie przeczuwając): eee tam, jaka afera?
Córka Starsza: no z Siaśką (w sensie Córką Młodszą)...
Matka: nie no przecież Siaśka lubi plac zabaw...
I w tym momencie się odwróciłam do tyłu.
Córka Młodsza była CAŁA w lodzie: od butów, przez spodnie i koszulkę, po - ożeszfak - włosy....
Na szczęście Matka zapobiegliwa jest, koszulkę w samochodzie znalazła i
przebrała, resztę stroju doczyściła chusteczkami (tymi z benzyną - no
ale wyjścia nie było), włosy schowała pod bandanką i poszły Córki na
plac zabaw.
Mimo afery.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentuj, na zdrowie!