House Manager w oczach innych managerów zajmuje się głównie pierdzeniem w stołek, kanapę lub fotel - w zależności od tego gdzie jego cztery litery aktualnie leniuchują.
No bo co niby taki house manager ma do roboty?
Że dzieci? Przecież one są takie słodkie - ciu, ciu, ciu...
Że sprzątanie? Przecież się aż tak nie brudzi, co za problem umyć 3 kubki, 3 talerze i 3 komplety sztućców, przejechać odkurzaczem co drugi dzień i mopem raz na tydzień?!
Że jakaś robota dodatkowa, zlecenia, pisanie, długopisów składania, łotewer? Przecież to raczej takie hobby jest, a te parę złotych to tak na waciki co najwyżej, no i może jakieś wycieczki w szkole, kino, teatr, komitet - toż to jakieś drobiazgi...
Że stres? Stres! Też se house manager wymyślił! Co ty wiesz o stresie, przecież szef żadne nie ciśnie o obroty, o raporty,o... Wizytacji nie ma, kontroli z PIHu, PIPu i Sanepidu również nie. Stres w domu, też coś!?