sobota, 13 kwietnia 2013

Matka i wędlina

Matka jest posiadaczką m.in. Córki Starszej, która wśród wielu zalet posiada i taką, że jest totalnym niejadkiem... Tańsza w utrzymania niż Córka Młodsza, która pochłania wszystko co jest jadalne, a gdy jadalne się skończy dokonuje prób konsumpcji: papieru, plasteliny, kredek...
Matka chcąc dziecku nieba przychylić (a jakże, w końcu kocha dziecko i chce żeby zdrowe było) - wynalazła ponad rok temu na hipermarketowych półkach wędlinę dla dzieci, co to ponoć jest "sposobem na niejadka". Sprawdziła skład - zawartość mięsa ponad 80%, co jest niezłym wynikiem w dobie parówek ze śladowymi ilościami mięsa... Zakupiła - jakieś 4 zł z małym ogonkiem za małą paczkę.
Gloria! Córka Starsza je wędlinę. Tą i tylko tą! Ale je - to najważniejsze. Córka Młodsza musi to samo mniam mniam co Córka Starsza - więc jedzą sobie razem.


Generalnie zakupy domowe robi Jaśniemąż, ale raz na ruski rok Matka zwleka się na zakupy większe spożywcze.
Idzie Matka po wędlinę dla Córki Starszej. Cenę Matka zauważa: 6,79zł! No i zaczyna sprawdzać: paczka zawiera 80g wędliny. Szybka proporcja i wychodzi, że Córka Starsza zżera wędlinę w cenie 85zł za kilogram!
Ożeszfakjapierdzielę - w życiu czegoś tak drogiego nie jadłam...

 Od tej chwili wędlina jest wydawana z zegarmistrzowską precyzją (w sensie tyle ile zjesz Córko Starsza, a nie że misiowi oko i uszy i śru następny plasterek - o nie!), poza wzrokiem Córki Młodszej.

I po cholerę Matka na te zakupy się zwlekła? Życie w nieświadomości było... błogie.

2 komentarze:

  1. Ach te nasze dzieciaczki, wędlinę kiedyś taką na wagę widziałam i była zdecydowanie tańsza. U nas ostatnio mąż robi zakupy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak gdzieś jeszcze zobaczysz - daj znać, chętnie zaoszczędzę trochę na Córce :) Mankament tylko taki, że gdy kupujesz wędlinę na wagę to skład jest zagadką - więc może być zmielony i pies z budą niestety...

      Usuń

Komentuj, na zdrowie!

AddThis