Gdy zostajesz matką zaczynasz czekać...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą radość. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą radość. Pokaż wszystkie posty
środa, 31 grudnia 2014
Postanawiam nie czekać
poniedziałek, 19 sierpnia 2013
Starość
Do Sąsiadów zza płota przyjechała na dłuuugi weekend rodzina.
Konkretnie: 2 osoby. W bardzo konkretnym wieku: babcia (lat 86) i dziadek (lat 85).
Jeżeli mam dożyć tak sędziwego wieku to życzyłabym sobie dożyć go właśnie tak, jak Oni.
Takiej starości bym się nie bała.
Samodzielnej, zaradnej, optymistycznej, niebolącej...
Cieszyłam oczy tą STAROŚCIĄ, chłonęłam ją - popijając kawą i częstując się domowym ciastem...
Dziadek: ja już na Babcię miałem oko wcześniej, ale dopiero jak Żona zmarła, to się na Babcię zaczaiłem.
Babcia: no zaczaiłeś się, jak cholera! Wcale się nie czaiłeś...
Dziadek: ... i zaproponowałem chodzenie, ale krótkie, bo przecież długo chodzić nie będziemy w tym wieku... Więc po pół roku chodzenia wzięliśmy ślub.
Babcia: Dziadek to wcześnie rano wstaje i na rowerze po bułki jedzie. A jak jedzie po bułki, to po drodze wstępuje do tego swojego domu i go sobie wietrzy...
Dziadek: tak, bo Babcia stwierdziła, że Ona woli u siebie, jakbym gdzieś na lewiznę poszedł, albo umarł, to Ona u siebie będzie
Konkretnie: 2 osoby. W bardzo konkretnym wieku: babcia (lat 86) i dziadek (lat 85).
Jeżeli mam dożyć tak sędziwego wieku to życzyłabym sobie dożyć go właśnie tak, jak Oni.
Takiej starości bym się nie bała.
Samodzielnej, zaradnej, optymistycznej, niebolącej...
Cieszyłam oczy tą STAROŚCIĄ, chłonęłam ją - popijając kawą i częstując się domowym ciastem...
***
Poznali się 10 lat temu - Ona była wówczas wdową od 7 lat, On był wdowcem od roku.Dziadek: ja już na Babcię miałem oko wcześniej, ale dopiero jak Żona zmarła, to się na Babcię zaczaiłem.
Babcia: no zaczaiłeś się, jak cholera! Wcale się nie czaiłeś...
Dziadek: ... i zaproponowałem chodzenie, ale krótkie, bo przecież długo chodzić nie będziemy w tym wieku... Więc po pół roku chodzenia wzięliśmy ślub.
***
Babcia ma swój dom i Dziadek ma swój dom - po ślubie zamieszali razem w domu Babci.Babcia: Dziadek to wcześnie rano wstaje i na rowerze po bułki jedzie. A jak jedzie po bułki, to po drodze wstępuje do tego swojego domu i go sobie wietrzy...
Dziadek: tak, bo Babcia stwierdziła, że Ona woli u siebie, jakbym gdzieś na lewiznę poszedł, albo umarł, to Ona u siebie będzie
***
Piątek, przed 12 w południe, raczymy się kawą, plotkujemy... Z pokoju wylania się Babcia...
Babcia: łoo matko, czemuście mnie nie obudzili, na Anioł Pański zaraz będą dzwonić... A Dziadek gdzie polazł? Muszę go iść poszukać, coby mi się na jakąś babę nie zapatrzył. A śniadanie to jadł? Muszę zapytać...
Poszła.
Poszła.
***
Babcia wyciąga siatkę leków. Zażywa jedną tabletkę po drugiej. Pytamy na co te piguły i czy coś Jej dolega.
Babcia: eee tam dolega. To wymysły doktorki, ale miła jest to jej słucham. Mi to tylko ręka dolega, co to sobie ją na rowerze uszkodziłam dwa miesiące temu...
![]() | ||
Zdjęcie z archiwum Teatru Polonia |
czwartek, 8 sierpnia 2013
Piąte urodziny Córki Starszej - post zaległy.
Moja Córka skończyła 5 lat.
Matka pozostaje w stanie permanentnego szoku i niedowierzania...
Jak można tak szybko rosnąć? Czy ja się na to zgodziłam, czy ktoś w ogóle zapytał mnie o zdanie?!
Jak dni mogą tak szybko uciekać - mimo, że jeden do drugiego podobny w sposób obłędny...
Jak miesiące mogą tak podstępnie zamieniać się miejscami?
2008, 2009, 2010, 2011, 2012, 2013 i już!
Dziecko, które było wyczekanym małym lokatorem mojej macicy...
Dziecko, które wyskoczyło z owej macicy nie czyniąc spustoszenia w matczynej psychice i fizyczności...
Dziecko, które odebrało mi moją wolność i zgniotło w małych piąstkach mój egoizm...
Dziecko, które pokochałam całym sercem - choć nie od razu, nie od początku, bo początki były trudne...
Dziecko, które okazało ślicznym noworodkiem, bystrym niemowlakiem i jeszcze bystrzejszym małym dzieckiem...
Dziecko, któremu chodzić się długo nie chciało, więc siedząc na małym tyłku ekspresowo nauczyło się mówić...
Dziecko, które mówi cały czas, nawet przez sen...
To Dziecko ma już 5 lat!
Kocham Cię Córko Starsza. Całym sercem.
*Post zaległy, bo impreza urodzinowa była przed urodzinami, w nocy po imprezie urodzinowej jechaliśmy nad morze, a urodziny Córka Starsza obchodziła nad morzem... ;)
Matka pozostaje w stanie permanentnego szoku i niedowierzania...
Jak można tak szybko rosnąć? Czy ja się na to zgodziłam, czy ktoś w ogóle zapytał mnie o zdanie?!
Jak dni mogą tak szybko uciekać - mimo, że jeden do drugiego podobny w sposób obłędny...
Jak miesiące mogą tak podstępnie zamieniać się miejscami?
2008, 2009, 2010, 2011, 2012, 2013 i już!
Dziecko, które było wyczekanym małym lokatorem mojej macicy...
Dziecko, które wyskoczyło z owej macicy nie czyniąc spustoszenia w matczynej psychice i fizyczności...
Dziecko, które odebrało mi moją wolność i zgniotło w małych piąstkach mój egoizm...
Dziecko, które pokochałam całym sercem - choć nie od razu, nie od początku, bo początki były trudne...
Dziecko, które okazało ślicznym noworodkiem, bystrym niemowlakiem i jeszcze bystrzejszym małym dzieckiem...
Dziecko, któremu chodzić się długo nie chciało, więc siedząc na małym tyłku ekspresowo nauczyło się mówić...
Dziecko, które mówi cały czas, nawet przez sen...
To Dziecko ma już 5 lat!
Kocham Cię Córko Starsza. Całym sercem.
![]() | |
LIPIEC 2008 |
![]() |
LIPIEC 2009 |
![]() |
LIPIEC 2010 |
![]() |
LIPIEC 2011 |
![]() |
LIPIEC 2012 |
5 URODZINY Córki Starszej:
TORT
- zrobiła Matka z Ciotką M.;
dekorowała Córka Starsza
gadżetami wybranymi przez siebie w fajnym sklepie dla cukierników ;)
A w środku - tęcza :D
Przepis z Moje Wypieki - TUTAJ
(zrobiłyśmy więcej kremu i dodałyśmy dżem, coby mdłość przełamać:))
KONSUMPCJA:
MOJA 5-cio latka:
*Post zaległy, bo impreza urodzinowa była przed urodzinami, w nocy po imprezie urodzinowej jechaliśmy nad morze, a urodziny Córka Starsza obchodziła nad morzem... ;)
poniedziałek, 29 lipca 2013
Daleko jeszcze?
3:00 (w nocy) - wyjazd
3:10 - po raz pierwszy pada pytanie tak wyczekiwane przez wszystkich rodziców podróżujących z dziećmi: "daleko jeszcze?". Na szczęście Córki zasypiają i śpią!
3:35 - Matka zostaje rozbawiona niemal do łez przez Pana obsługującego bramki na autostradzie. Podjeżdżamy z forsą w dłoni, a Pan w dłoni dzierży książkę! W punkcie poboru opłat! O 3:35! I wita nas: "już, już" - ja też kurde nie lubię jak mi ktoś w pół zdania czytanie przerywa :D
4:30 - Matka z Jaśniemężem przeżywają chwilę grozy i to takiej serio serio... Budzi się Córka Młodsza. Ciapie oczami na siostrę, gapi się w okno, ciapie oczami na nas - a napotkawszy matczyny wzrok postanawia poudawać, że śpi. Robi to na tyle skutecznie, że... zasypia. Ufff!
5:30 - budzi się Córka Starsza i wita nas słowami: "mamo spójrz! Słońce wstaje tam - za zachodem!" Aha ;)
6:05 - "daleko jeszcze?"
6:40 - Córka Starsza: "tato jesteś mrówkowiczem! Dlaczego wpuściłeś do auta mrówki? Teraz mi tu łażą!"
7:00 - wybiła godzina zero: obudziła się Córka Młodsza
7:20 - rozpiz totalny w aucie, czyli jak rozpieprzyć wszystkie zabawki napowierzchni 2 metrów kwadratowych w 20 minut...
7:40 - próba zatkania dziobów czekoladą podjęta przez Matkę kończy się fiaskiem. Córka Starsza: "ja na wczasach nie będę jeść słodyczy!". WTF?
7:50 - Córka Starsza: "przemyślałam to: będę jadła słodycze, ale co drugi dzień"
8:30 - ARMAGEDON! Nie działa wtyczka do zapalniczki zasilająca święty spokój, czyli przenośne dvd. Córka Starsza do Jaśniemęża: "no jak to?! To nie mogłeś tego sprawdzić w domu?!". Mam ochotę jej zawtórować!
9:00 - zasłyszana w radiu piosenka... OMG! HIT poróży! "Ty robisz jakieś czary że znikają mi dolary,
Wiesz że twojej Miki nie stać na waciki?" - posłuchajcie koniecznie TUTAJ :D
9:20 - udało się! hura! nie - jeszcze nie dojechaliśmy. Udało się je wepchnąć do auta po przerwie śniadaniowo - placozabawowej...
9:50 - Córka Starsza: "Daleko jeszcze? To mogłeś wcześniej wyjechać!"
10:00 - przejazd przez bramki (wyjazd konkretnie opłacony trzydziestoma niespełna złotymi - łał!). Córka Starsza: "No nie... My jeździmy w kółko - przecież już tutaj byliśmy"...
10:30 - Córka Młodsza wsadza sobie do buta paluszka (takiego jadalnego) i cieszy się doń jak głupi do sera. Córka Starsza komentuje: "ale z Ciebie Dżastinbiber!"
10:40 - Córka Starsza: "hej! Tędy się jedzie do naszego domu! Poznaję tego Lidla! Już jesteśmy blisko!"
11:00 - Córka Starsza: "Daleko jeszcze?! Tyle już jedziemy, że chyba o Rosji dojechaliśmy!"
Dojechaliśmy.
Nie do Rosji - nad Bałtyk.
3:10 - po raz pierwszy pada pytanie tak wyczekiwane przez wszystkich rodziców podróżujących z dziećmi: "daleko jeszcze?". Na szczęście Córki zasypiają i śpią!
3:35 - Matka zostaje rozbawiona niemal do łez przez Pana obsługującego bramki na autostradzie. Podjeżdżamy z forsą w dłoni, a Pan w dłoni dzierży książkę! W punkcie poboru opłat! O 3:35! I wita nas: "już, już" - ja też kurde nie lubię jak mi ktoś w pół zdania czytanie przerywa :D
4:30 - Matka z Jaśniemężem przeżywają chwilę grozy i to takiej serio serio... Budzi się Córka Młodsza. Ciapie oczami na siostrę, gapi się w okno, ciapie oczami na nas - a napotkawszy matczyny wzrok postanawia poudawać, że śpi. Robi to na tyle skutecznie, że... zasypia. Ufff!
5:30 - budzi się Córka Starsza i wita nas słowami: "mamo spójrz! Słońce wstaje tam - za zachodem!" Aha ;)
6:05 - "daleko jeszcze?"
6:40 - Córka Starsza: "tato jesteś mrówkowiczem! Dlaczego wpuściłeś do auta mrówki? Teraz mi tu łażą!"
7:00 - wybiła godzina zero: obudziła się Córka Młodsza
7:20 - rozpiz totalny w aucie, czyli jak rozpieprzyć wszystkie zabawki napowierzchni 2 metrów kwadratowych w 20 minut...
7:40 - próba zatkania dziobów czekoladą podjęta przez Matkę kończy się fiaskiem. Córka Starsza: "ja na wczasach nie będę jeść słodyczy!". WTF?
7:50 - Córka Starsza: "przemyślałam to: będę jadła słodycze, ale co drugi dzień"
8:30 - ARMAGEDON! Nie działa wtyczka do zapalniczki zasilająca święty spokój, czyli przenośne dvd. Córka Starsza do Jaśniemęża: "no jak to?! To nie mogłeś tego sprawdzić w domu?!". Mam ochotę jej zawtórować!
9:00 - zasłyszana w radiu piosenka... OMG! HIT poróży! "Ty robisz jakieś czary że znikają mi dolary,
Wiesz że twojej Miki nie stać na waciki?" - posłuchajcie koniecznie TUTAJ :D
9:20 - udało się! hura! nie - jeszcze nie dojechaliśmy. Udało się je wepchnąć do auta po przerwie śniadaniowo - placozabawowej...
9:50 - Córka Starsza: "Daleko jeszcze? To mogłeś wcześniej wyjechać!"
10:00 - przejazd przez bramki (wyjazd konkretnie opłacony trzydziestoma niespełna złotymi - łał!). Córka Starsza: "No nie... My jeździmy w kółko - przecież już tutaj byliśmy"...
10:30 - Córka Młodsza wsadza sobie do buta paluszka (takiego jadalnego) i cieszy się doń jak głupi do sera. Córka Starsza komentuje: "ale z Ciebie Dżastinbiber!"
10:40 - Córka Starsza: "hej! Tędy się jedzie do naszego domu! Poznaję tego Lidla! Już jesteśmy blisko!"
11:00 - Córka Starsza: "Daleko jeszcze?! Tyle już jedziemy, że chyba o Rosji dojechaliśmy!"
Dojechaliśmy.
Nie do Rosji - nad Bałtyk.
![]() |
![]() | |
Dżastinbiber ;) |
środa, 24 lipca 2013
Piosenka Córki Młodszej
Córka Młodsza mnie maltretuje.
Ukochała sobie piosenkę taką jedną i każe sobie ją puszczać 10 do 20 razy dziennie (serio!).
Jakiż to utwór tak zapadł w serce 21-miesięcznego dziecka?
Krasnoludki? Lokomotywa? Puszek Okruszek?
Nie, nie i nie.
Córka wybrała na swój "live motive" utwór promujący film "Barbi: Księżniczka i Piosenkarka".
TUTAJ można zobaczyć i uronić łzę nad Matką, która tego cholerstwa musi słuchać wielokrotnie w ciągu dnia...
Matka sama nie wie, czemu tej piosenki nienawidzi całym sercem...
Potencjalnych powodów jest kilka:
1. Joanna Jabłczyńska.
2. Głos Joanny Jabłczyńskiej.
3. Komputerowy głos wspomagający głos Joanny Jabłczyńskiej.
4. Tekst utworu (głęboki, zapadający w pamięć)
Refren:
"Tak to ja, światło w sobie mam, górą rozświetlam mrok.
To ja, to ja,
tak to ja, tak to ja, tak to ja!"
W wykonaniu Córki Młodszej brzmi on następująco:
" (pierwszego wersu nie ogarnia)
Toła, toła,
tatoła, tatoła, tatoła!"
Zaczynam mieć stany lękowe, gdy widzę zbliżającą się do mnie Córkę Młodszą z pilotem w rączce, różową gitarą pod pachą i hasłem "Toła".
Ukochała sobie piosenkę taką jedną i każe sobie ją puszczać 10 do 20 razy dziennie (serio!).
Jakiż to utwór tak zapadł w serce 21-miesięcznego dziecka?
Krasnoludki? Lokomotywa? Puszek Okruszek?
Nie, nie i nie.
Córka wybrała na swój "live motive" utwór promujący film "Barbi: Księżniczka i Piosenkarka".
TUTAJ można zobaczyć i uronić łzę nad Matką, która tego cholerstwa musi słuchać wielokrotnie w ciągu dnia...
Matka sama nie wie, czemu tej piosenki nienawidzi całym sercem...
Potencjalnych powodów jest kilka:
1. Joanna Jabłczyńska.
2. Głos Joanny Jabłczyńskiej.
3. Komputerowy głos wspomagający głos Joanny Jabłczyńskiej.
4. Tekst utworu (głęboki, zapadający w pamięć)
Refren:
"Tak to ja, światło w sobie mam, górą rozświetlam mrok.
To ja, to ja,
tak to ja, tak to ja, tak to ja!"
W wykonaniu Córki Młodszej brzmi on następująco:
" (pierwszego wersu nie ogarnia)
Toła, toła,
tatoła, tatoła, tatoła!"
Zaczynam mieć stany lękowe, gdy widzę zbliżającą się do mnie Córkę Młodszą z pilotem w rączce, różową gitarą pod pachą i hasłem "Toła".
wtorek, 16 lipca 2013
Zmęczenie
Poniedziałek. Godz. 20:00.
Córki zjadły już kolację, zaraz idą spać - jeszcze tylko bajkę oglądają.
Oglądanie bajki w wykonaniu Córek wygląda tak:
Skaczą po dywanie. Turlają się po dywanie. Układają klocki / puzzle i absolutnie ich po sobie nie sprzątają - bo... oglądają bajkę.
Gdy Matka przypomina, że przecież oglądają bajkę - siadają na kanapie. Skaczą po kanapie. Turlają się po kanapie. Rzucają w siebie poduszkami. Rzucają w Matkę poduszkami.
Gdy Matka kolejny raz przypomina, że miały oglądać bajkę - przysiadają koło Matki. Zaczynają się tulić, przepychać się, popychać...
Matka zaciska powieki - chciała tylko po całym dniu posiedzieć chwilę, sama...
Córki włażą na Matkę, jedna z jednej strony, druga z drugiej. Starsza zaczyna się bawić matczynymi włosami, Młodsza wsadza Matce palce do: oka, nosa, ucha, buzi - domagając się nazywania wszystkich atakowanych części twarzy.
Matka pokonuje gulę w gardle, wydobywa rezerwy cierpliwości i mówi: oko, nos, ucho, buzia...
Córka Starsza postanawia zrobić Matce fryzurę na noc przy użyciu wszystkich chyba swoich spinek i gumek. Córka Młodsza chwyta za szczotkę do włosów - pomaga siostrze waląc po matczynej głowie różowym narzędziem tortur...
Matka chciała tylko... Chwilę... Cicho... Przecież bajkę miały oglądać...
Córce Starszej znudziło się fryzjerstwo - postanowiła, że Matkę będzie rozśmieszać, "bo jakaś smutna jesteś mamusiu...". Tańczy, podskakuje, śpiewa - wszystko tuż przed nosem Matki. Córka Młodsza zawsze robiąca to samo co siostra - robi to samo, tyle że na Matce.
Matka czuje, że powoli wzbiera w niej fala irytacji. Nie wytrzymam, eksploduję! Obłęd czai się tuż za rogiem świadomości...
Córka Młodsza przypuszcza kolejny atak - tym razem postanowiła Matkę unicestwić obśliniając ją pod pozorem całowania. Siedzi na Matce okrakiem i całuje: po czole, nosie, oczach, policzkach... Leci już trzecie seria po dziesięć całusów...
Matka ma dość! Matka tylko chciała... Po całym dniu... Przecież mi się należy odrobina spokoju, przecież bajkę miały oglądać, przecież...
Czwarta seria po dziesięć...
Wybuchnę i ucieknę, schowam się przed nimi...
I nagle myśl jasna jak błyskawica umysł Matki przeszywa:
przecież za kilka, kilkanaście lat żadna z nich już nie będzie mnie tak maltretować, żadna z nich nie będzie po mnie skakać, dziubać, fryzować, całować...
Za kilka lat będę się ciepło do tego wspomnienia uśmiechać.
Za kilka lat będę patrzeć na dorastające Córki i tęsknić do takich chwil jak ta....
Irytacja gdzieś ucieka, ulatnia się frustracja, znikają obłęd i groźba eksplozji.
Zmęczenie pozostaje, ale nie przesłania mi już piękna tej chwili.
Córki zjadły już kolację, zaraz idą spać - jeszcze tylko bajkę oglądają.
Oglądanie bajki w wykonaniu Córek wygląda tak:
Skaczą po dywanie. Turlają się po dywanie. Układają klocki / puzzle i absolutnie ich po sobie nie sprzątają - bo... oglądają bajkę.
Gdy Matka przypomina, że przecież oglądają bajkę - siadają na kanapie. Skaczą po kanapie. Turlają się po kanapie. Rzucają w siebie poduszkami. Rzucają w Matkę poduszkami.
Gdy Matka kolejny raz przypomina, że miały oglądać bajkę - przysiadają koło Matki. Zaczynają się tulić, przepychać się, popychać...
Matka zaciska powieki - chciała tylko po całym dniu posiedzieć chwilę, sama...
Córki włażą na Matkę, jedna z jednej strony, druga z drugiej. Starsza zaczyna się bawić matczynymi włosami, Młodsza wsadza Matce palce do: oka, nosa, ucha, buzi - domagając się nazywania wszystkich atakowanych części twarzy.
Matka pokonuje gulę w gardle, wydobywa rezerwy cierpliwości i mówi: oko, nos, ucho, buzia...
Córka Starsza postanawia zrobić Matce fryzurę na noc przy użyciu wszystkich chyba swoich spinek i gumek. Córka Młodsza chwyta za szczotkę do włosów - pomaga siostrze waląc po matczynej głowie różowym narzędziem tortur...
Matka chciała tylko... Chwilę... Cicho... Przecież bajkę miały oglądać...
Córce Starszej znudziło się fryzjerstwo - postanowiła, że Matkę będzie rozśmieszać, "bo jakaś smutna jesteś mamusiu...". Tańczy, podskakuje, śpiewa - wszystko tuż przed nosem Matki. Córka Młodsza zawsze robiąca to samo co siostra - robi to samo, tyle że na Matce.
Matka czuje, że powoli wzbiera w niej fala irytacji. Nie wytrzymam, eksploduję! Obłęd czai się tuż za rogiem świadomości...
Córka Młodsza przypuszcza kolejny atak - tym razem postanowiła Matkę unicestwić obśliniając ją pod pozorem całowania. Siedzi na Matce okrakiem i całuje: po czole, nosie, oczach, policzkach... Leci już trzecie seria po dziesięć całusów...
Matka ma dość! Matka tylko chciała... Po całym dniu... Przecież mi się należy odrobina spokoju, przecież bajkę miały oglądać, przecież...
Czwarta seria po dziesięć...
Wybuchnę i ucieknę, schowam się przed nimi...
I nagle myśl jasna jak błyskawica umysł Matki przeszywa:
przecież za kilka, kilkanaście lat żadna z nich już nie będzie mnie tak maltretować, żadna z nich nie będzie po mnie skakać, dziubać, fryzować, całować...
Za kilka lat będę się ciepło do tego wspomnienia uśmiechać.
Za kilka lat będę patrzeć na dorastające Córki i tęsknić do takich chwil jak ta....
Irytacja gdzieś ucieka, ulatnia się frustracja, znikają obłęd i groźba eksplozji.
Zmęczenie pozostaje, ale nie przesłania mi już piękna tej chwili.
czwartek, 18 kwietnia 2013
Matka u fryzjera
Matka była dzisiaj u fryzjera (po 4 m-cach udawania, że wcale nie ma odrostów, a włosy wcale nie są - nienaturalnie jak na Matkę - długie).
Standardowo: farba, odżywka, cięcie. No i przy tym cięciu Matka się popłakała ze śmiechu.
Fryzjerka (ta sama od lat 14) tnie Matkę zasadniczo bez konsultacji, bo wie o co chodzi, więc o czym tu gadać. Dzisiaj jednak postanowiła Fryzjerka Matkę zapytać: "może Ci tu jednego pejsa tak krótko obetnę - będzie coś ciekawego jak włosy za ucho założysz".
No i Matka parsknęła śmiechem: bo kto niby miał tego ciekawie przyciętego pejsa zauważyć?
Córki - zauważą co najwyżej, że włosy Matki jaśniejsze...
Sąsiadka zza płota (ta dobra) - że odrostów brak;
Jaśniemąż - zauważy tylko, że Matki w domu nie ma, bo mu obie Córki na głowę włażą - gdzieś była?
A dobra - tnij Fryzjerko!
Będę odgarniać włosy jak listonosz pocztę przyniesie :D
No!
Standardowo: farba, odżywka, cięcie. No i przy tym cięciu Matka się popłakała ze śmiechu.
Fryzjerka (ta sama od lat 14) tnie Matkę zasadniczo bez konsultacji, bo wie o co chodzi, więc o czym tu gadać. Dzisiaj jednak postanowiła Fryzjerka Matkę zapytać: "może Ci tu jednego pejsa tak krótko obetnę - będzie coś ciekawego jak włosy za ucho założysz".
No i Matka parsknęła śmiechem: bo kto niby miał tego ciekawie przyciętego pejsa zauważyć?
Córki - zauważą co najwyżej, że włosy Matki jaśniejsze...
Sąsiadka zza płota (ta dobra) - że odrostów brak;
Jaśniemąż - zauważy tylko, że Matki w domu nie ma, bo mu obie Córki na głowę włażą - gdzieś była?
A dobra - tnij Fryzjerko!
Będę odgarniać włosy jak listonosz pocztę przyniesie :D
No!
Subskrybuj:
Posty (Atom)