Otóż...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zasady. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zasady. Pokaż wszystkie posty
piątek, 24 kwietnia 2015
wtorek, 14 kwietnia 2015
Nekrolog za życia
W życiu pewni możemy być tylko jednego - śmierci.
Cała reszta wydarzy się z większym lub mniejszym prawdopodobieństwem.
wtorek, 7 kwietnia 2015
House Manager
House Manager w oczach innych managerów zajmuje się głównie pierdzeniem w stołek, kanapę lub fotel - w zależności od tego gdzie jego cztery litery aktualnie leniuchują.
No bo co niby taki house manager ma do roboty?
Że dzieci? Przecież one są takie słodkie - ciu, ciu, ciu...
Że sprzątanie? Przecież się aż tak nie brudzi, co za problem umyć 3 kubki, 3 talerze i 3 komplety sztućców, przejechać odkurzaczem co drugi dzień i mopem raz na tydzień?!
Że jakaś robota dodatkowa, zlecenia, pisanie, długopisów składania, łotewer? Przecież to raczej takie hobby jest, a te parę złotych to tak na waciki co najwyżej, no i może jakieś wycieczki w szkole, kino, teatr, komitet - toż to jakieś drobiazgi...
Że stres? Stres! Też se house manager wymyślił! Co ty wiesz o stresie, przecież szef żadne nie ciśnie o obroty, o raporty,o... Wizytacji nie ma, kontroli z PIHu, PIPu i Sanepidu również nie. Stres w domu, też coś!?
wtorek, 2 grudnia 2014
Recepta na szczęśliwy związek
Długoletni związek z drugim człowiekiem to wyzwanie.
Najczęściej chcemy, żeby był na całe życie, a skoro tak - musimy się o niego troszczyć, dbać, zabiegać...
Ze związkiem jest trochę jak z zębami - jedni przeżyją całe życie z kompletem, inni przeżyją zdekompletowani, jeszcze inni - nie mając wyjścia - zdecydują się na zębów podróbę wybierając między porcelaną a ekskluzywnym implantem.
Trzeba więc ów związek pielęgnować, coby go próchnica (lub inna kobieta) nie zniszczyła, coby się nie pokrył warstwą kurzu (lub innego mężczyzny) i coby nie trzeba było bulić stomato... tfu! - psychologowi za terapię i odratowywanie zdrowych relacji.
Trzeba więc ów związek pielęgnować, coby go próchnica (lub inna kobieta) nie zniszczyła, coby się nie pokrył warstwą kurzu (lub innego mężczyzny) i coby nie trzeba było bulić stomato... tfu! - psychologowi za terapię i odratowywanie zdrowych relacji.
środa, 12 listopada 2014
Powinność kobiety
Wiadomo, że każda kobieta powinna:
- urodzić dziecko (i broń Boże nie przytyć w ciąży za bardzo, nie mieć rozstępów, ani zwisającej na brzuchu skóry);
- wrócić do formy sprzed ciąży w ciągu dwóch tygodni (no maksymalnie sześciu);
- karmić piersią (i absolutnie nie mieć obwisłych cycków!);
- po macierzyńskim wrócić do pracy (i pracować ku chwale ZUS-u i radości męża, który przecież nie będzie jej wacików sponsorował);
- urodzić dziecko (i broń Boże nie przytyć w ciąży za bardzo, nie mieć rozstępów, ani zwisającej na brzuchu skóry);
- wrócić do formy sprzed ciąży w ciągu dwóch tygodni (no maksymalnie sześciu);
- karmić piersią (i absolutnie nie mieć obwisłych cycków!);
- po macierzyńskim wrócić do pracy (i pracować ku chwale ZUS-u i radości męża, który przecież nie będzie jej wacików sponsorował);
sobota, 13 września 2014
Męskie rzeczy porzucone
W wielkiej dusznej sali odbywa się spotkanie. Coś jak spotkania AA, ale zupełnie inne.
Biorą w nim udział Anonimowe Rzeczy Porzucone przez Mężczyzn - w skrócie ARPpM.
Sala wypełniona po brzegi, światła przygaszone i tylko ciche rozmowy gdzieś w tle...
Atmosfera jest tak gęsta, że można by ją kroić siekierą. Siekiera jednak rozparła się na niewygodnym krześle i w najlepsze dyskutuje z parą lekko nieświeżych Skarpet.
Biorą w nim udział Anonimowe Rzeczy Porzucone przez Mężczyzn - w skrócie ARPpM.
Sala wypełniona po brzegi, światła przygaszone i tylko ciche rozmowy gdzieś w tle...
Atmosfera jest tak gęsta, że można by ją kroić siekierą. Siekiera jednak rozparła się na niewygodnym krześle i w najlepsze dyskutuje z parą lekko nieświeżych Skarpet.
niedziela, 17 sierpnia 2014
Jak pozbyć się dziecka (choć na 5 minut) - 5 SPOSOBÓW
Sposób nr 1:
Wysłać w tzw. krzoki (sprawdzone przez rodziców i bezpieczne oczywiście) mówiąc:
"wydaje mi się, że w krzakach widziałam jednorożca (wersja dla chłopców: jajo dinozaura)"
Uwagi:
- słowo "wydaje mi się" jest kluczowe, wszak dzieci okłamywać się nie powinno, a wydawać to ci się może wszystko właściwie. Ba! Im jesteś bardziej zmęczona/y - tym więcej i bardziej ci się wydaje...
- jednorożec powinien być w twym opisie mały i różowy, a nie duży koń z rogiem (podobnie w wersji dla chłopców - raczej jajo dinozaura niż dinozaur we własnej osobie). Nie chodzi ci bowiem o to, żebyś sam/a musiała te krzoki przetrząsać - poszukiwane stworzenie nie może więc budzić lęku.
Wysłać w tzw. krzoki (sprawdzone przez rodziców i bezpieczne oczywiście) mówiąc:
"wydaje mi się, że w krzakach widziałam jednorożca (wersja dla chłopców: jajo dinozaura)"
Uwagi:
- słowo "wydaje mi się" jest kluczowe, wszak dzieci okłamywać się nie powinno, a wydawać to ci się może wszystko właściwie. Ba! Im jesteś bardziej zmęczona/y - tym więcej i bardziej ci się wydaje...
- jednorożec powinien być w twym opisie mały i różowy, a nie duży koń z rogiem (podobnie w wersji dla chłopców - raczej jajo dinozaura niż dinozaur we własnej osobie). Nie chodzi ci bowiem o to, żebyś sam/a musiała te krzoki przetrząsać - poszukiwane stworzenie nie może więc budzić lęku.
sobota, 16 sierpnia 2014
Idiota, kretyn i głupek
Język polski jest trudny i bogaty.
Te wszystkie odmiany przez wszystkie możliwe przypadki, te wszystkie ż, rz, ó, u, h i ch.
Mamy dużo słów wieloznacznych, słów wiele znaczących, wiele znaczeń słów, niedomówień, powiedzeń i dopowiedzeń...
Te wszystkie odmiany przez wszystkie możliwe przypadki, te wszystkie ż, rz, ó, u, h i ch.
Mamy dużo słów wieloznacznych, słów wiele znaczących, wiele znaczeń słów, niedomówień, powiedzeń i dopowiedzeń...
sobota, 17 maja 2014
Książka skarg i wniosków
W 1954 roku uchwałą Rady Państwa i Rady Ministrów wprowadzono do sklepów, lokali gastronomicznych i usługowych książki skarg i wniosków.
Książki skarg i wniosków miały służyć społeczeństwu, które zyskało prawo do wyrażania opinii (!), składania wniosków, skarg i zażaleń. Te niepozorne zeszyty stały się swoistą platformą wymiany myśli. Nieświeże mleko – wpis, brak mleka – wpis, mleko z kapslem w złym kolorze – wpis… Czas oczekiwania za długi lub za krótki (w zależności od kolejki, w której się stało) – wpis. Jakość towaru, sposób podania lub ważenia – zawsze można było do czegoś się przyczepić – wpis.
środa, 17 kwietnia 2013
Matka powinna w życiu trzymać się zasad
Zasada stara jak Ewka z Adamem - nigdy nie chwal i nie ciesz się otwarcie (pierwsi rodzice się pewnie chwalili, a jak się skończyło, to wiadomo - kiepsko, bracia się poszturchali, przy czym Kain Abla ostatecznie) , że:
1. Dziecko jest zdrowe
2. Dziecko przespało całą noc
3. Mysz opuściła lokum.
Matka w sposób bolesny wielokrotnie przekonała się o świętości tej zasady - ona jest jak samospełniająca się przepowiednia... Matka już ma w matkowaniu prawie 5-letnie doświadczenie, i z całych sił się powstrzymuje od chwalenia Córek. Znalazła nawet sposób na "nie-chwalenie", otóż czasem Matka mataczy, względnie unika odpowiedzi na pytanie / zmienia temat, a w ostateczności - kłamie.
Czyli na przykład, na pytanie innych ludzi, czy Córki zdrowe, Matka odpowiada: "a daj spokój , cały czas katar, jednej się kończy, drugiej zaczyna, do tego pokasłują, ooo widzę że piekłaś coś nowego, co to".
W tym komunikacie Matka zawarła matactwa vel niedopowiedzenia (pokasłują, ale jak się zakrztuszą), kłamstwa (że cały czas katar), oraz zmianę tematu (to o pieczeniu).
Czasem jednak Matce się coś wymsknie i wtedy jest armagedon. Wczoraj na przykład Matka się ucieszyła (i o zgrozo - wyraziła tą radość publicznie do sąsiadki zza płota), że Córki po zażyciu dużej dawki świeżego poniedziałkowego powietrza padły jak kawki między 21 (Młodsza) a 22 (Starsza) i przespały calusieńką noc bez szemrania.
No i co?
Po zażyciu jeszcze większej dawki świeżego powietrza, z tą tylko różnicą, że było to powietrze wtorkowe - Córki postanowiły Matce przypomnieć, że zasad się nie łamie.
Córka Młodsza pohukiwała, skuczała, wołała aaaa, by w ostateczności przywołać Matkę do swego łoża w okolicach godziny 2AM. I na tym nie skończyła - do rana Matkę szturchała, kopała, kładła się na Matce i generalnie chciało jej się pić.
Córka Starsza natomiast regularnie co dwie godziny waliła głową w drewnianą ramę swojego łóżka, po czym Matka szła i zbierała różne części Córki z podłogi (raz głowę, raz nogi, raz tyłek) i umieszczała je z powrotem z łóżku. Najlepiej obrazowałby to Sid z Epoki Lodowcowej (śpiący na kamieniu przy ognisku), ale takowego zdjęcia nie znalazłam. Znalazłam za to taki obrazek (z tym, że Córka Starsza jest dużo młodsza, dużo bardziej urodziwa i nie pod wpływem napoju wyskokowego).
A kiedyś jak Matka niechybnie dokonała publicznej pochwały snu Córek, to Matka skończyła przed 6AM przy desce do prasownia (materiał pochodzi z prywatnych archiwów Matki):
Córka Młodsza jęknęła chwilę po 5 rano. Matka się zerwała, poszła do pokoju owej ptaszyny, utuliła, pobujała, Córka zasnęła. Wracam do sypialni, a tu moja miejscówka zajęta przez Córkę Starszą (jak wychodziłam spała u siebie). Zgarnęłam więc swoją kołdrę i poszłam do pokoju Młodszej z zamiarem dokimania. Córka Młodsza jednak w tzw międzyczasie ułożyła się w poprzek łóżka - nie tykam, bo się obudzi. Kołdra pod pachę i idę do pokoju Starszej (wszak ta śpi w moim). Jakoś się jednak nie mogłam ułożyć w towarzystwie pluszaków i świecących w ciemności naklejek...
Z braku laku (za wcześnie na czytanie) przed 6 rano włączyłam ŻELAZKO i wzięłam się za prasowanie...
Perfekcyjna pani domu - sic!
1. Dziecko jest zdrowe
2. Dziecko przespało całą noc
3. Mysz opuściła lokum.
Matka w sposób bolesny wielokrotnie przekonała się o świętości tej zasady - ona jest jak samospełniająca się przepowiednia... Matka już ma w matkowaniu prawie 5-letnie doświadczenie, i z całych sił się powstrzymuje od chwalenia Córek. Znalazła nawet sposób na "nie-chwalenie", otóż czasem Matka mataczy, względnie unika odpowiedzi na pytanie / zmienia temat, a w ostateczności - kłamie.
Czyli na przykład, na pytanie innych ludzi, czy Córki zdrowe, Matka odpowiada: "a daj spokój , cały czas katar, jednej się kończy, drugiej zaczyna, do tego pokasłują, ooo widzę że piekłaś coś nowego, co to".
W tym komunikacie Matka zawarła matactwa vel niedopowiedzenia (pokasłują, ale jak się zakrztuszą), kłamstwa (że cały czas katar), oraz zmianę tematu (to o pieczeniu).
Czasem jednak Matce się coś wymsknie i wtedy jest armagedon. Wczoraj na przykład Matka się ucieszyła (i o zgrozo - wyraziła tą radość publicznie do sąsiadki zza płota), że Córki po zażyciu dużej dawki świeżego poniedziałkowego powietrza padły jak kawki między 21 (Młodsza) a 22 (Starsza) i przespały calusieńką noc bez szemrania.
No i co?
Po zażyciu jeszcze większej dawki świeżego powietrza, z tą tylko różnicą, że było to powietrze wtorkowe - Córki postanowiły Matce przypomnieć, że zasad się nie łamie.
Córka Młodsza pohukiwała, skuczała, wołała aaaa, by w ostateczności przywołać Matkę do swego łoża w okolicach godziny 2AM. I na tym nie skończyła - do rana Matkę szturchała, kopała, kładła się na Matce i generalnie chciało jej się pić.

A kiedyś jak Matka niechybnie dokonała publicznej pochwały snu Córek, to Matka skończyła przed 6AM przy desce do prasownia (materiał pochodzi z prywatnych archiwów Matki):
Córka Młodsza jęknęła chwilę po 5 rano. Matka się zerwała, poszła do pokoju owej ptaszyny, utuliła, pobujała, Córka zasnęła. Wracam do sypialni, a tu moja miejscówka zajęta przez Córkę Starszą (jak wychodziłam spała u siebie). Zgarnęłam więc swoją kołdrę i poszłam do pokoju Młodszej z zamiarem dokimania. Córka Młodsza jednak w tzw międzyczasie ułożyła się w poprzek łóżka - nie tykam, bo się obudzi. Kołdra pod pachę i idę do pokoju Starszej (wszak ta śpi w moim). Jakoś się jednak nie mogłam ułożyć w towarzystwie pluszaków i świecących w ciemności naklejek...
Z braku laku (za wcześnie na czytanie) przed 6 rano włączyłam ŻELAZKO i wzięłam się za prasowanie...
Perfekcyjna pani domu - sic!
A dwa dni temu Matka przekonała się na własnej skórze, że zasada nie chwalenie / nie cieszenia się dotyczy również gryzoni.
Otóż Matka mieszka w otoczeniu szczerych pól, w związku z tym, zdarza się, że gości w domu mysz.
Dwa dni temu Matka w rozmowie z Jaśniemężem wyraziła z nieskrywaną radością nadzieję, że mysz już się wyprowadziła, bo od dłuższego czasu cisza. Chwilę potem Matka mysz usłyszała.
Trzeba w życiu mieć zasady i się ich trzymać...
Subskrybuj:
Posty (Atom)