poniedziałek, 9 marca 2015

Bardzo nudny sen

Córki mają koleżankę. Koleżanka córek ma babcię.
Podczas gdy dzieci się bawią ja dotrzymuję towarzystwa Starszej Pani.
Popijam zbyt mocną herbatę z cytryną i domowej roboty sokiem malinowym.
Odmawiam kolejnych ciastek, paluszków, herbatników, delicji...

"A może ryż z jabłkami byś zjadła, Karolinko?" - nie, dziękuję bardzo.
"Gołąbki rano zrobiłam - podgrzeję ci!" - naprawdę nie, po obiedzie jestem, dziękuję...
"To chociaż barszczyk czerwony z krokietem - z wczoraj, ale dobry. Podgrzewam!" - nie, nie, nie, dziękuję, na diecie jestem, dziękuję ślicznie...
Przekonaj Babcię, żeś nie głodny - mission impossible.
"No nic, nie jesz, niczym się nie częstujesz..." - ale herbata pyszna, soku jeszcze dużo Babci zostało? 
"A zostało z kilkanaście słoików. Teraz już mniej się robi, za młodu to ja z ciotką Józką robiłam, oj robiłam... Jak się szło w maliny, to cały dzień schodził..."

I słucham.
Opowieści, które słyszałam już kilkanaście, a może kilkadziesiąt razy...
O ciotkach, których nie znałam, o wujkach, dziadkach, babkach, rodzicach.
Czasem Starsza Pani snuje opowieści smutne, czasem serwuje historyjki zabawne.
Niekiedy udaje mi się wyciągnąć z niej jakieś obiektywne ciekawostki na temat okolic, w których mieszkamy.
Często po prostu się nudzę. Ale kulturalnie, wewnętrznie. Wiem, że sprawiam jej przyjemność słuchając. Słucham więc. 

"A jaki sen miałam ostatnio, Karolinko! Opowiem Ci... Śniło mi się, że sobie umyśliłam wyprawę do Krakowa, do brata mojego, więc poszłam na busa. Bus przyjechał i nawet były w nim miejsca, więc wsiadałam i chcę zapłacić kierowcy, ale się okazało, że nie wzięłam pieniędzy. Na szczęście kierowca to był syn wujka Staszka, to się z nim dogadałam, że jak wrócę to mu zapłacę, albo mąż mu pieniądze podrzuci. Dojechałam tym busem do Wieliczki i poszłam na autobus. No bez pieniędzy oczywiście, ale stwierdziłam, że może mi się uda dojechać jakoś na gapę, a jak nie to poproszę tego konduktora, czy jak on się tam nazywa, żeby mi wypisał taką karteczkę i że ja zapłacę jak tylko do brata dojadę - pożyczę od brata i zapłacę. Jadę, już prawie na miejscu jestem i nagle widzę brata przez okno, że idzie gdzieś - tak szybko szedł, a on przecież jednej nogi nie ma. No nic - jak jego nie będzie to od bratówki pożyczę te pieniądze. Udało się, dojechałam do Krakowa i biletów nie sprawdzali. Wysiadłam z autobusu i idę w stronę domu brata. Doszłam, weszłam cichutko - nikt mnie nie słyszał, bo ruch jakiś, zajęci czymś wszyscy... Więc stoję w sieni i słucham... I się okazało, że oni się do wesela szykują, a ja o niczym nie wiem! I do tego bez pieniędzy i nie ubrana jak na uroczystość, To wyszłam po cichutku i poszłam na autobus, i z powrotem do domu. Biletów nie sprawdzali. W busie znowu trafiłam na syna wujka Staszka to on już na szczęście wiedział co i jak. Wysiadłam z busa i poszłam do domu. Taka piękna wiosna była i szłam, i wąchałam kwiatki, i nawet sobie kilka gałązek z baziami urwałam - do wazonu będą... Pochodziłam sobie w tym śnie, że aż nogi bolały, Karolinko!"

Nudny sen.

Sen kobiety, która jest po amputacji obu nóg i od prawie 10 lat porusza się na wózku.
Sen kobiety, która we śnie sobie pochodziła i to jej wystarczy. Bo nogi ją bolały przed tą amputacją tak, że żyć nie dawały. A teraz żyje i nic ją nie boli. Nawet sny. Nawet wspomnienia.
Sen kobiety, która mogłaby swoją energią i pozytywnym podejściem do życia obdzielić setki zupełnie zdrowych życiowych maruderów. 



3 komentarze:

Komentuj, na zdrowie!

AddThis