piątek, 16 sierpnia 2013

6 ZNAKÓW

Nigdy nie wierzyłam w znaki, szklane kule, tarota, ani nawet we Wróżbitę Macieja...
Od około miesiąca działy się jednak w moim życiu dziwne rzeczy.
Znaki?

1. W pierwszych tygodniach lipca dopada mnie wstręt do kawy (pisałam o tym TUTAJ).
Wstręt do kawy?! Jak można nie pić kawy?! Na szczęście po jakiś 3 tygodniach mija - ufff. 

2. Robię Córkom herbatę. Gotuję wodę, przygotowuję kubki, cukier, herbatę w torebkach - zalewam.
Kubki podaję Córkom. Cukier i herbatę chowam do szafki. Czajnik chowam do... lodówki! WTF?!

3. Podaję Córkom zupę, równocześnie robiąc sobie kawę. Wyciągam talerze, łyżki i chochelkę.
Nalewam zupę do talerzy. Zalewam sobie kawę.
Wyciągam mleczko skondensowane z lodówki celem zabielenia sobie kawy i zabielam... zupę! Hę?!

4. Przypalam garnki. Dwa. W przeciągu tygodnia. Schemat: gotuję Córkom i sobie parówkę / jajko.
Wyciągam z garnka część Córek, zmniejszam gaz do minimum, żeby moje się grzało.
Serwuję Córkom śniadanie i kiedy już siedzą i jedzą - wyjmuję swoją część.
Jakąś godzinę później czuję swąd - wyjęłam, ale minimalnego gazu nie zakręciłam... OMG?!

5. Siedzę sobie z Jaśniemężem na tarasie i obserwuję bawiące się Córki.
Nagle Córka Młodsza krzyczy: kokoko - co może oznaczać, że zobaczyła: kurę lub jakiegokolwiek innego ptaka. Drze się jednak głośno, więc idę zobaczyć cóż to za "kokoko"...
Bocian. Wielki. Stoi sobie bezczelnie tuż za płotem, na polu sąsiada... I się gapi...
A jak przestaje się gapić, to wbija się do lotu i krąży mi nad chałupą... Bezczelny!

6. Rozpakowuję zakupy, co to je Jaśniemąż zrobił wracając z pracy.
Chleb, mleko, ser, jogurty, serki, jajka, parówki, warzywa, ogórki kiszone... Ogórki kiszone! Uwielbiam!
Porzucam rozpakowywanie zakupów, otwieram ogórki i konsumuję.
Konsumuję i rozglądam się po kuchni.
Rozglądam się po kuchni i wzrok mój pada na kalendarz.
Patrzę na kalendarz, konsumuję ogórka...
Dociera do mnie, że już sierpień, a tu jeszcze kartka z lipcem wisi. Zdzieram lipiec.
Patrzę na kalendarz, konsumuję ogórka (drugiego już)...
Ożeszfakjapierdzielę! Sierpień już?! 10-ty?!
Liczę. Liczę jeszcze raz. 8 dni?!
Liczę jeszcze raz. 8 dni!
Spóźnia mi się 8 dni...
Jak to się spóźnia?! Przecież nigdy się nie spóźnia!
Tzn spóźnił się kilka razy, a konkretnie to dwa...


Dlaczego piszę o tym teraz - skoro to wydarzenia z lipca i początku sierpnia?
Ano chciałam znać zakończenie.
Chciałam wiedzieć na pewno - zanim Wam ten tekst zaprezentuję -czy te ZNAKI coś znaczyły...

I teraz mogę Wam już z całą pewnością oświadczyć:
Nie - nie jestem w ciąży :D
Znaki nie były więc znakami, tylko zdarzeniami...
Zdarzeniami będącymi dowodem na:
*totalne zakręcenie i roztargnienie Matki (punkty 1-4),
*obecność żab na polu sąsiada (punkt 5),
*to, że naprawdę uwielbiam ogórki kiszone, a kalendarz sam się nie zerwie (punkt 6)

Westchnijmy wszyscy razem: Uffff :D


4 komentarze:

  1. Ufff...ufff... na przyszłość tak znakom nie ufff...ajjj bo różnie to bywa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabawne, że cieszymy się z ewentualnej ciąży u innej kobiety, w momencie, gdy same chcemy stanowczo "zakończyć produkcję". :) Tak mnie naszło, bo jak czytałam znaki to aż mi się buzia cieszyła, ze może będzie Córka Najmłodsza, a potem naszła mnie myśl, że ja bym się załamała, gdybym trzeci raz zaszła w ciążę. I mimo tej drugiej myśli, nadal mi się buzia cieszyła, ze może Ty będziesz miała trzecie.

    OdpowiedzUsuń

Komentuj, na zdrowie!

AddThis