wtorek, 19 sierpnia 2014

5 dowodów na to, że kocham swoje dzieci

Każdy rodzic miewa chwile totalnej bezsilności, kiedy ręce (i cycki) opadają, kiedy nie chce mu się brać udziału w kolejnej zabawie w sklep, budować czterysta pięćdziesiątej ósmej wieży z klocków lego, omawiać przygód małpki George, piać z zachwytu nad rysunkiem podobnym do dwudziestu siedmiu poprzednich (namalowanych tego samego dnia), oglądać domowego występu baletowego w wykonaniu swojej absolutnie nieutalentowanej w tym kierunku pociechy, podawać picia (nie tego, innego, nie tego, różowego!), wydawać posiłku, którego i tak nikt nie doje...

Wówczas przychodzi zwątpienie: co ze mnie za rodzic? Przecież powinienem piać z zachwytu, klaskać uszami i świergotać radośnie nad własną ptaszyną - jestem rodzicem, do cholery! RODZICEM! R O D Z I C E M! Musi mi się chcieć!
A skoro mi się nie chce (czasem) to znaczy, że co? Że wyrodna/y i wygodna/y i nie kochająca/y ze mnie matka / ojciec? Że na dzieci swe nie zasługuję, że inni to kochają lepiej i bardziej?

Nie!
Nie jesteś wyrodna/y.
Nie jesteś wygodna/y.
Nie jesteś nie kochająca/y.

Jesteś po prostu zmęczona/y lub: wkurzona/y, poddenerwowana/y, rozbita/y.
Może masz po prostu zły dzień i już.
Może masz PMS (mężczyzn nie dotyczy).

Takie chwile (dłuższe lub krótsze) wpędzają w psychiczny dół, z którego czasem ciężko się wygrzebać.
Przygotuj się na to (nie, nie chodzi o zakup składanej drabinki co to siup i wyłazisz z doła)!
Zrób listę dowodów na to, że kochasz swoje dziecko / dzieci. Miej tę listę zawsze pod ręką lub w głowie i sięgaj do niej gdy tylko zaczynasz czuć osuwająca się spod stóp ziemię.


5 dowodów na to, że kocham moje Córki:

***
1. Zbieram (choć bardziej na miejscu byłby tu czas przeszły) aniołki. Różne, różniste: drewniane, szklane, malowane. Gdy urodziłam Córki - zaczęło się: "pokaż mamusiu, pokaż, proszę, będę bardzo uważać, bardzo, bardzo mamusiu, no daj, daj... oooo...ups - sksidełka odpadły..."
I tak z każdym jednym. Mimo to Córki żyją, mają się dobrze, są szczęśliwe, nie mają poprzetrącanych skrzydeł...

***
2. Lubię apaszki i szaliki. Lubię bardzo połączenie szarości z fioletem. Ten szaliczek też bardzo lubiłam...
Pewnego dnia padły ofiarą nożyczek trzymanych przez Córkę Starszą bawiącą się w projektantkę. Mimo to Córka żyje, ma się dobrze, jest szczęśliwa, niczego jej nie odcięłam...

***
3. Czytam nałogowo i największą zbrodnią jaką można popełnić przeciwko mnie jest unicestwienie tego, co właśnie mam na czytelniczej tapecie...
Pewnego dnia Córki postanowiły sprawdzić co się unosi na wodzie, a co niekoniecznie...
Wysokie Obcasy nie unosiły się na wodzie. Nie nadawały się również do dalszego czytania! Mimo to Córki żyją, mają się dobrze, są szczęśliwe i nie testowałam czy unoszą się na wodzie...

***
4. Pewnego dnia Córka Młodsza stwierdziła, że idzie się pobawić do swojego pokoju. Poszła. Z naklejkami. I nakleiła...
... na lustro! Mimo tego Córka żyje, ma się dobrze, jest szczęśliwa i nie kazałam jej tego zmywać!

***
5. Przeglądając katalogi i gazety wnętrzarskie wzdycham nad pięknie urządzonymi dziecięcymi pokojami. Tymi szarościami i bielą, tiulowymi pomponami i ascetycznymi drewnianymi ozdobami... A potem wchodzę do pokoju Córki Starszej:
No nie ma że boli... Jest Violetta, jest Monsterhigh, Barbie, Truskawkowe Ciastko i pies... Kicz taki, że oczy bolą. Mimo to Córka Starsza żyje, ma się dobrze, jest szczęśliwa i może sobie naklejać na ścianach co tylko chce...


Twoje dzieci powodują tyle zniszczeń, tak bardzo ograniczając twoje prawa do posiadania czegoś tylko dla siebie i meblują twój świat w kiczowate róże i tandetne błękity. A mimo to żyją, mają się dobrze, są szczęśliwe... 
Wyobraźcie sobie, że jakaś inna osoba wrzuciłaby waszą niedoczytaną gazetę do wody, rozcięła ulubiony szalik, zrobiła nieloty z aniołków, a do tego upieprzyła lustro i upstrzyła ścianę... Widzicie to? A czujecie ów foch i uzasadnioną chęć mordu? No właśnie...

Tylko dzieciakom takie rzeczy uchodzą na sucho, bo kochamy je bardziej niż wszystko inne na świecie.

It must be love & let's make a list








14 komentarzy:

  1. Jakże potrzebny był mi dzisiaj ten wpis... Każde zdanie. Szkoda, że nie trafiłam na niego zanim wydarłam się przed kolacją - on zmęczony, ja zmęczona, zabawki, foch i cała reszta.
    Ale naprawdę lubiłam te okulary, które mi dziś połamał. A w starych słabo widzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi potrzebny był wczoraj. No ale wiesz jak jest - nie dały napisać...
      Trzymaj się :*

      Usuń
  2. Dzięki Ci za ten tekst.. Niech Ci Bozia w dzieciach wynagrodzi ;) mam często, że mam wrażenie, że dzieci i ja z różnych planet jesteśmy i zdecydowanie lepiej dogadałabym się z obcymi z innej planety ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech mi już nikt i nic w dzieciach nie wynagradza! Dwójka wystarczy! :)
      A ad różnych planet - to chyba nie wrażenie, wiesz? Kobiety są z Wenus, mężczyźni z Marsa, a dzieci generalnie z księżyca... :D
      Jaka odpowiedzialność na nas, matkach, spoczywa - żeby równowagę w kosmosie utrzymać?!
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. małe słodkie potworki ;) wpis super! przydaje się, jestem młodą matką i czasami ciężko mi moje dziecko zrozumieć. Dużo pracy, studia i tak mało czasu dla rodziny, a później wracam do domu i patrzę na ten mój kremowy dywan ( z długim włosiem) w niebieskich i zielonych pastelach... i dalej kocham moją małą najbardziej, bo podejdzie uśmiechnie się, złapie za rękę i powie: zobacz jaka tęcza, to dla Ciebie mamusiu. no i rozbrojona zostałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio po roku walki - zwinęłam i wyrzuciłam fajny zielony dywan (z długim włosiem). Młodsza uwielbia bawić się plasteliną i ciastoliną. Prosiłam, żeby robiła te swoje cuda przy stole, na podłodze, na schodach - gdziekolwiek, byle nie na dywanie... No cóż! :)
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  4. O rany uśmiałam się mocno. Ja jak słyszę od Cukiereczka i jego brata, że się będą bawić naklejkami t tylko obstawiam co będę musiała szorować po tej zabawie. Naklejki mają to do siebie, że zawsze lądują w najmniej odpowiednich miejscach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak... ja mam taką jedną pod umywalką. Już drugi rok...

      Usuń
  5. Ha, ha ! cudne :) dziś bardzo na czasie:) i zaraz zrobię podobną listę:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakbym widziała siebie jako małą dziewczynką, teraz inaczej na to patrze, z perspektywy doroslego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak... Pamiętam ze swojego dzieciństwa szafę oklejoną naklejkami. Całą! :)

      Usuń
  7. Ja tak ostatnio często powtarzam to określenie " Matka tez człowiek"!. Do dzisiejszego dnia nie miałam pojęcia,ze taki blog istnieje i na dodatek tak fajnie autorka w nim pisze....teksty w dychę trafione...Pozdrawiam autorkę i czytelniczki tez;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, rozgość się, nogi na pufę, kawa do ręki. To dobre miejsce by poczuć się jak człowiek :)

      Usuń
    2. Robi się, wspaniałe miejsce;)

      Usuń

Komentuj, na zdrowie!

AddThis