Na środku działki rośnie nam brzoza.
Teraz to raczej wypierdek brzozy (jeszcze!), ale rośnie w siłę.
Z roku na rok większa i więcej liści na jesień gubi.
I się o tą cholerną brzozę z Jaśniemężem kłócimy. Tak od 4 lat, od wiosny do lata.
W zimie się nie kłócimy, bo bez sensu - w zimie to ona nawet ładnie wygląda.
Ja: wytnijmy. Po co ona tu? Do czego ona tu pasuje? Tak bez sensu na środku...
On: nie wytniemy. Ona samosiejka. Z przypadku tutaj jak i my. Symboliczna taka...
Ja: symboliczna to może ona i jest, ale nie dlatego, że samosiejka tylko, że brzoza, a brzoza wiadomo dlaczego symboliczna... Najlepiej wyrżnąć teraz, zanim się zrobi wyższa i bardziej symboliczna...
On: nie i koniec.
Ja: ale by Ci się lepiej tutaj trawę kosiło, tak byś tu równiutko miał, zasypał byś sobie ziemią (ostatnia decha ratunku - na działki urodziwość). A poza tym ona taka wielka urośnie... Tuż pod oknami (no prawie, ale ciiii).
On: no może...Ale nie. Symboliczna jest, zostaje. (no uprał się z tą symboliką!)
Znalazłabym sposób na Jaśniemęża. Znalazłabym na pewno! W końcu jakiś argument by trafił.
I brzoza poszłaby won. Z całą swoją symboliką.
Ale wszelkie argumenty ostatecznie z dłoni mi wytrącił i w ziemi pod brzózka pogrzebał... grzyb.
Nie jeden.
Konkretnie: 5 prawdziwków i stado maślaków.
Noż cholera! Nie miały gdzie urosnąć - tylko pod tą symboliczną brzozą?
To teraz już jej nie wytniemy, bo nie dość że symboliczna, to jeszcze grzyby pod nią rosną... Sic!
Żeby tylko z tego tragedii jakiejś nie było...
Bo samoloty nam nad głowami zawracają czasami... O!
hahaha ..no ja pod nieobecność męża wyłamałam kilka wypierdków(na moje szczęście mniejszych od tej brzozy ) i nie miał juz o co się droczyć :D
OdpowiedzUsuńbrzozę ową zwalczyłam gderanien - przeszła do historii jakiś miesiąc temu ;)
Usuń