3:10 - po raz pierwszy pada pytanie tak wyczekiwane przez wszystkich rodziców podróżujących z dziećmi: "daleko jeszcze?". Na szczęście Córki zasypiają i śpią!
3:35 - Matka zostaje rozbawiona niemal do łez przez Pana obsługującego bramki na autostradzie. Podjeżdżamy z forsą w dłoni, a Pan w dłoni dzierży książkę! W punkcie poboru opłat! O 3:35! I wita nas: "już, już" - ja też kurde nie lubię jak mi ktoś w pół zdania czytanie przerywa :D
4:30 - Matka z Jaśniemężem przeżywają chwilę grozy i to takiej serio serio... Budzi się Córka Młodsza. Ciapie oczami na siostrę, gapi się w okno, ciapie oczami na nas - a napotkawszy matczyny wzrok postanawia poudawać, że śpi. Robi to na tyle skutecznie, że... zasypia. Ufff!
5:30 - budzi się Córka Starsza i wita nas słowami: "mamo spójrz! Słońce wstaje tam - za zachodem!" Aha ;)
6:05 - "daleko jeszcze?"
6:40 - Córka Starsza: "tato jesteś mrówkowiczem! Dlaczego wpuściłeś do auta mrówki? Teraz mi tu łażą!"
7:00 - wybiła godzina zero: obudziła się Córka Młodsza
7:20 - rozpiz totalny w aucie, czyli jak rozpieprzyć wszystkie zabawki napowierzchni 2 metrów kwadratowych w 20 minut...
7:40 - próba zatkania dziobów czekoladą podjęta przez Matkę kończy się fiaskiem. Córka Starsza: "ja na wczasach nie będę jeść słodyczy!". WTF?
7:50 - Córka Starsza: "przemyślałam to: będę jadła słodycze, ale co drugi dzień"
8:30 - ARMAGEDON! Nie działa wtyczka do zapalniczki zasilająca święty spokój, czyli przenośne dvd. Córka Starsza do Jaśniemęża: "no jak to?! To nie mogłeś tego sprawdzić w domu?!". Mam ochotę jej zawtórować!
9:00 - zasłyszana w radiu piosenka... OMG! HIT poróży! "Ty robisz jakieś czary że znikają mi dolary,
Wiesz że twojej Miki nie stać na waciki?" - posłuchajcie koniecznie TUTAJ :D
9:20 - udało się! hura! nie - jeszcze nie dojechaliśmy. Udało się je wepchnąć do auta po przerwie śniadaniowo - placozabawowej...
9:50 - Córka Starsza: "Daleko jeszcze? To mogłeś wcześniej wyjechać!"
10:00 - przejazd przez bramki (wyjazd konkretnie opłacony trzydziestoma niespełna złotymi - łał!). Córka Starsza: "No nie... My jeździmy w kółko - przecież już tutaj byliśmy"...
10:30 - Córka Młodsza wsadza sobie do buta paluszka (takiego jadalnego) i cieszy się doń jak głupi do sera. Córka Starsza komentuje: "ale z Ciebie Dżastinbiber!"
10:40 - Córka Starsza: "hej! Tędy się jedzie do naszego domu! Poznaję tego Lidla! Już jesteśmy blisko!"
11:00 - Córka Starsza: "Daleko jeszcze?! Tyle już jedziemy, że chyba o Rosji dojechaliśmy!"
Dojechaliśmy.
Nie do Rosji - nad Bałtyk.
Dżastinbiber ;) |
o skąd ja to znam, no skąd:)
OdpowiedzUsuń:))))
UsuńPiosenka wypas, pokaże moim dziewczynom;-) a godz. 4.30 nic nie pobije - mój uśmiech bezcenny:-D
OdpowiedzUsuńno nam do śmiechu nie było... :D
UsuńI znów mam uśmiech od ucha do ucha :D
OdpowiedzUsuńNad Bałtyk? To moje rejony - miłego wypoczynku :D
Dziękuję ;)
Usuń