Jaśniemąż dostał wczoraj opierdziel od Matki.
Matka poprosiłam
Jaśniemęża, coby kupił lepce na muchy, takie w kwiatki (przykleja się
toto na okno, muchy sobie na tych pseudo kwiatkach przysiadają i już tam
zostają, i do garów mi nie zaglądają), których Matka zawsze używa na to
latające tałatajstwo.
Kupił - nie w kwiatki, nie tej firmy, wąskie jakieś, i jeszcze droższe (2 zł droższe, ale droższe, nie?!).
No tak to jest chłopa o coś poprosić...
No ale trudno - przykleiłam na świeżo umyte okna i obserwuję muchy...
I co? I kurde nic! Muchy w muszych dupskach mają owe lepce!
Ba, lepce są do tego stopnia beznadziejne, że muchy sobie po nich bezczelnie spacerują, a potem mi nad garami latają...
Oooo - działo się.
Oprócz much latały wióry, bo Matka w peemesie, więc wiecie... ten tego...
No
wióry i już. Że jak tak można, że o inne prosiłam, że te są
beznadziejne, może i lepiej wyglądają, bo węższe i kolorystyka
neutralna, więc się tak w oczy nie rzucają, ale muchy się nie
przyklejają, więc co mi z tego, że estetyczne...
Dzisiaj
rano Matka oczy przetarłszy zwlekła się do kuchni. Wodę na kawę
postawiła i czeka aż się zagotuje. Matka z tych czytających, więc czyta w
każdej wolnej chwili i co akurat w rękę wpadnie.
Padło na opakowanie po tych cholernych (O! jeszcze Matki złość nie opuściła!) lepcach...
Matka czyta:
" (...) Naklejka (taśma) na muchy
*Estetyczna - cienkie paseczki do przyklejania na ramach okiennych
*Substancja czynna nie uwalnia się do powietrza
*Owady nie przyklejają się do powierzchni taśmy
*Bezzapachowa"
(...) Nakleja (taśma) na muchy przeznaczona jest do zwalczania much.
Tasiemki pokryte są warstwą specjalnej substancji czynnej..."
Owady się nie przyklejają? To po cholerę...
Matka spojrzała na parapet.
A tam 6 muszych trupów.
o_O! Niepotrzebnie Matka taką rozpierduchę zrobiła Jaśniemężowi...
Nie przyznam się! Cicho sza!
Hi, hi ;)
OdpowiedzUsuń