Matka obiad poszła gotować pozostawiając Córki samym sobie na tarasie. Matka jednak odczuwa potrzebę kontrolowania sytuacji - choćby na odległość, choćby tylko werbalną...
Matka (z kuchni): co robicie?
Córka Starsza (z tarasu): kochamy Cie bardzo mamo!
O_o! To pozornie miłe wyznanie na 100% nie oznacza niczego miłego.
Lecę zobaczyć dlaczego mnie tak kochają...
Na tarasie ARMAGEDON. Córki robią "dzieła" z użyciem stempelków i tuszu...
Tusz jest wszędzie: na ubraniach Córek obu, na stole, płytkach i na czole Córki Młodszej, o rękach nie wspominając...
Matka (jestem oazą spokoju, jestem oazą spokoju... naprawdę oaaaaząąą...): to co robicie?
Córka Starsza: no dzieło pieczątkowe.
Matka: a na czole Siaśki to co to jest?
Córka Starsza: aaaa przez przypadek mi się odbiło...
No jasne - przypadki chodzą przecież po ludziach. Widać przypadek przeszedł przez czoło Córki Młodszej...
Matka: a to dzieło na kartce to dla kogo?
Córka Starsza: dla naszej mamusi, którą kochamy najbardziej na świecie...
Też Was kocham najbardziej na świecie!*
*Ale domywać to Was będzie tatuś...
jak się postarały dla mamy! :D
OdpowiedzUsuńO matko, jaki ubaw musiały mieć :D
OdpowiedzUsuńwidać jak bardzo kochają mamę :D
OdpowiedzUsuńZdolne ! Na jakieś ASP je posłać:p
OdpowiedzUsuń