sobota, 22 czerwca 2013

Cycki i chmury

Krótka opowieść ta
wątki ma dwa.

Wątek główny: 
Jaśniemąż od kwietnia kładzie płytki na tarasie. I oto - po dwóch miesiącach męczarni i narzekań (bo czasu brak totalny, bo płytki sobie Matka wybrała wąskie i podłużne - "wiesz jak ciężko to cholerstwo wypoziomować?") - SKOŃCZYŁ. Wczoraj odbyło się fugowanie.
Wiecie jaka jest najgorsza robota świata? Domywanie płytek po fugowaniu! To Matka już woli okna myć... Fugi domywać trza na kolanach, z gąbką lub innym czyściwem w dłoni, z pasją i mocą...

Wątek poboczny:
Jakiś czas temu u sąsiadów za siatką kładli kostkę brukową (Matka się wówczas nasłuchała... TU można poczytać). Kostka była położona jako podwalina pod wiatę. I oto nadszedł ten dzień - wczoraj drewno na wiatę przywieziono...

Dzisiaj - dzień, w którym wątki się przeplotły.
godz. 6:03
Panowie od wiaty odpalili piłę spalinową (czy jakąś inną, głośną jak jasna cholera w każdym razie). Postawili na nogi Matkę oraz Córkę Młodszą. Córka Starsza jeno się dupskiem do okna okręciła i spała do 9:30 (ta to ma dobrze... :)).
godz. 10:00 
Matka oporządziła Córki obie: ubrane, uczesane, siedzą i jedzą śniadanie (Starsza pierwsze, Młodsza drugie). No to już teraz nie ma zmiłuj, już żadna wymówka Matki nie uchroni... Matka bierze gąbki, czyścidła, michę z wodą i sru na taras - domywać płytki po fugowaniu.
Matka domywa na kolanach klęcząc, klnie w myślach, raz na jakiś czas spogląda na coś co było jeszcze chwilę temu paznokciami... Eh! Upał, żar się z nieba leje... Eh!
Panowie za siatką też klną - tylko oni na głos. Piłują, stukają młotkami, wiercą wiertarką - hałasują bardziej niż Córki (o - można? można!).
I nagle Matkę jakaś taka cisza atakuje.
Jak się jest matką - to wiadomo, cisza nic dobrego nie oznacza. Matka wsadza głowę do domu - ale nie, Córki siedzą przy stole i konsumują. Wszystko ok.
Pewnie się Matce ta cisza przesłyszała...
Wraca więc Matka do szorowania płytek. Szoruje... I nagle przebłysk jakiś - cisza jest, bo Panowie w robotach swych ustali... Matka głowę podnosi, a tam... 4 pary męskich oczu wlepione w... No właśnie - w co? Panowie o pogodzie rozmawiają: "o patrz Zdzichu jakie chmury idą ze wschodu, pewnie burza będzie", po którym to komentarzu - wracają do roboty. Matka się ogląda za siebie - na wschód. Niebo błękitne, ani kurde jednej chmurki.
I w tej chwili do mózgownicy matczynej dociera, że się Matce w cycki gapili...
Odwrócić się dupą?
E nie... to już niech lepiej te chmurocycki kontemplują .








5 komentarzy:

Komentuj, na zdrowie!

AddThis