czwartek, 26 czerwca 2014

Macierzyński aerobik. A jak bardzo spięte są Twoje pośladki?

Odnoszę ostatnimi czasy wrażenie, że większość z nas (matek) powinna mieć pośladki jak Chodakowska z Lewandowską.
Spinamy je bowiem nieustannie. 
Mięśnie, nerwy i intelektualne potyczki z dawcami dobrych rad wpływają destrukcyjnie na naszą intuicję. Ta ostatnia się tępi, ustawia się w kącie i strzela fochem - skoro nie chcemy jej słuchać, to ona się odzywać nie będzie. 

Skoro nasza osobista intuicja strzeliła fochem - zaczynamy dogłębnie analizować każde okołoparentingowe zagadnienie. Wszelkie (mniej lub bardziej realne) zagrożenia rozkładamy na czynniki pierwsze, skrupulatnie analizujemy, a potem składamy.je do kupy gotowi podjąć decyzję. A one (te zagrożenia) poskładane z pojedynczych myśli, wyrwanych z kontekstu zdań, nic niewnoszących porównań - mutują, wyolbrzymiają się, obrastają lękiem nieproporcjonalnie dużym do ich pierwotnego kalibru...

Co ostatnio na tapecie? 

Uwaga - to jest właśnie ten moment, w którym należy spiąć owe pośladki i dopiero czytać dalej.

Malowanie dzieciom paznokci - nie wolno! To seksualizowanie, bo przecież dorosłe kobiety malują szpony, żeby się podobać dorosłym mężczyznom. 
Pośladki spięte? 
A nie jest przypadkiem tak, że to my ustawiamy tę niewinną czynność w kontekście seksu? Kilkuletnia dziewczynka malująca sobie paznokcie po prostu... maluje paznokcie: bawi się, przebiera, kreuje, udaje mamę - tę którą zna, która tymi wymalowanymi paznokciami myje gary, wyciera smarkaczowi gile spod nosa i wydłubuje plastelinę z dywanu, a nie tę mamę, która po 22 zamienia się w wampa podczas tete a tete z tatą lub wujkiem Ryśkiem. 
Warto się spinać i napinać? Moim zdaniem nie, bo jeśli pójdziemy tym tropem to wkrótce uznamy, że kilkuletnie dziewczynki nie powinny chodzić w krótkich spódniczkach (przecież dorosłe właścicielki zgrabnych nóg chodzą w takowych kręcąc tyłkami pod nosem dorosłych właścicieli oczu i chuci), a tatuaże z Monte to zło w czystej postaci (bo przecież tatuują się dorośli, celem ciał ozdobienia), nie wspominając już o doczepionym do włosów na spince żabce różowym pasemku (bo przecież Doda też sobie doczepia)... 

Mówienie dzieciom, że są piękne - nie wolno! Bo to wpędzi je w jakże mylne i do tego próżniacze przekonanie, że ładnym łatwiej, a uroda jest kluczem do sukcesu lub przynajmniej dobrej jakości wytrychem. 
Pośladki spięte?
A nie jest przypadkiem tak, że mówiąc dziecku, że jest śliczne mówimy mu po prostu, że jest śliczne? Ba! Ono jest wręcz najpiękniejsze (dla nas oczywiście). Dziecko nie słyszy w tym komunikacie: to się nie ucz, nie rysuj, nic generalnie nie rób, bo jesteś piękna (piękny) i styka, cały świat u Twych stóp. Ono słyszy, że jest śliczne i tyle. 
Warto się spinać? Moim zdaniem nie. Chwalmy dzieci za ich dokonania wszelakie, dopingujmy, gdy zdobywają nowe umiejętności i mówmy, że są piękne, bo są. 

Barbie, Hello Kitty, Pony i Violetta - nie wolno! 
Pośladki spięte? 
Barbie nie wolno, bo za cycata, za cienka w pasie, nieproporcjonalna i nie daj Bóg dziewczynka bawiąca się Barbie będzie chciała Barbie zostać, gdy dorośnie.
Hello Kitty nie wolno, bo wrota do piekła otwierają się szerzej za każdym razem, gdy jakieś dziecko bierze do ręki ową szatańską zabawkę.
Pony nie wolno, bo różowe, cukierkowe i cholera wie czemu jeszcze...
Violetty nie wolno, bo ładna ,bo się zakochuje, bo śpiewa...
Moim zdaniem Barbie jest chuda, cycata, za cienka w pasie i nieproporcjonalna, ale przy tym wszystkim nie groźna. To jest tylko lalka. Lalka, która w swojej karierze była: weterynarzem, astronautką, piosenkarką, nauczycielką, baletnicą, kucharką i kierowcą rajdowym. W wielu przypadkach widzimy drugie dno, a w przypadku cholernej Barbie widzimy tylko te jej cycki i blond włosy, a umyka całkiem sensowny przekaz, że dziewczyny mogą wszystko.
Hello Kitty to po prostu kotek. Tyle. 
Pony zaś to banda wesołych kucyków, co to przygody mają różne, a jedna figurka kosztuje coś koło 10 ziko. Tyle.
Violetta z kolei to nastolatka. Po prostu. Czytając doniesienia o gimnazjalistach (uogólnienie!), o tym, jak wulgarni są jak wcześnie przechodzą inicjacje seksualne, jak bezmyślnie zachodzą w ciąże, jak paskudni potrafią być dla siebie nawzajem... - myślę sobie, że gdyby moje Córki zechciały być Violettami, to nie miałabym nic przeciwko. No bo co z tą Violettą jest nie tak? Ładna, zadbana nastolatka, która w wieku lat 17 właśnie trzeci raz się zakochała i całowała się ze trzy razy w życiu. Do tego ma pasje, które rozwija i nad którymi pracuje w szkole... Co z nią nie tak? Spora część z nas oglądała przecież za młodu Bewerlihilsdwieściedziesięć, a tam to była sieczka - nie chodziło totalnie o nic, tam była piękna Keli, piękna Dona, piękna Brenda i brzydka ale za to inteligentna Andrea. I co? No nico! Wszystko z nami w porządku...

Przykładów na to co wolno, czego nie wolno, a co należy, bo tako rzecze wujek google, eksperci i znawcy wszelkiej maści oraz wszystkowiedzące poradniki z Radą Nadzorczą Piaskownicy na czele - można mnożyć niemal w nieskończoność...

Pośladki spięte? Pamiętaj matko, że twoje ciało może więcej niż podpowiada ci twój umysł... 
Można się więc nieustannie spinać, tylko po co?
Nie lekceważmy zagrożeń, ale nie szukajmy ich też na siłę (te france same nas dopadną). 
Pozwólmy swoim dzieciom na spontaniczność i odkryjmy ją (odszukajmy, bo ona tam jest) w sobie.
Przestańmy przykładać do swojego życia gotowce i szablony: bo wszyscy mówią, bo wszędzie jest napisane, bo wiadomo że...
Niech mówią, niech piszą, niech wiedzą.
Dziecko jest czystą kartką - nie próbujmy zapisać jej jak najszybciej i na zapas. 
Nie pokazujmy mu na siłę drugiego dna, skoro ono świetnie się bawi na górnym pokładzie.


Inspiracje do tekstu: trochę Nishka i afera paznokciowa (KLIK), trochę Matka Wygodna która kilka dni temu kazała intuicji wyjść z kąta (KLIK) i Glusica domowa- każda z nią rozmowa,a najbardziej ta twarzą w twarz, kubek w kubek (KLIK)... 


2 komentarze:

  1. Wszystko fajnie, ale wciąż cieszę się, że nie mam córki. Bo zobacz, piszesz tylko o problemach dotykających dziewczynki, właściwie wszystkie te blogowe afery głównie dziewczyńskie były. Z Monster High na przykład, ogromna awantura, że trupie dziwki jakieś. A ja się pytam, jakie kuźwa trupie dziwki, skoro te lalki są zajebiste? Może nerwowo reagują matki, co to umysł zamknięty mają? A z chłopcami jakoś tak lepiej chyba, mniej awantur, mniej spiętej dupy. No bo chłopak co, pobije się z kolegą, gdy ten mu podpadnie. A niechże pobije, dla mnie to i tak lepiej, niż dziewczyńskie intrygi, bo dziewczyny to najwredniejsze stworzenia pod słońcem :) Oczywiście hiperbolizuję celowo, ale chyba kumasz, o co mi cho :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kumam i masz rację, że afery zdają się omijać posiadaczy siusiaków ;)
      Ale poczekaj, może jakieś wojenki o plastikowe miecze, pistolety na wodę i spanczbobka?

      Usuń

Komentuj, na zdrowie!

AddThis