Tyle się mówi i pisze, że szkoła zabija bezlitośnie kreatywność dzieci.
Że wszystko od linijki, pod kreskę, w szablonie i wytycznych się mieszczące ma być...
Nie wyjeżdżaj, nie kombinuj, rób jak mówię...
Że może lepiej w domu dzieci uczyć...
(o nie! N I E! Nie z Matką te numery! Matka nie masochistka - marsz do szkoły!)
A tu proszę...
Szkoła jak najbardziej publiczna.
Pingwin jaki jest każdy widzi.
Pingwin wzdęty |
Pingwin zbok-u się trzymajacy |
Pingwin udający bałwana |
Jeżeli ten pierwszy pingwin ma być pokazowym pingwinem nauczyciela, to ja stwierdzam, że to nauczyciel jest kreatywny, nieszablonowy i wymykający się wytycznym. Czy tylko mi "dziecięce pingwiny" bardziej przypominają pingwiny niż ten pingwin przykładowy?
OdpowiedzUsuńPS. Swoją drogą nigdy nie myślałam, że kiedyś tyle razy użyję słowa PINGWIN w komentarzu na blogu rodzinnym ;-)
Wszystkie wyżej pokazane pingwiny są tak bardzo pingwinami jak tylko pingwinami być powinny... O!
UsuńPozdrawiam ;)
Pokażmy to psychologowi, a on nam powie, co myślą twórcy pingwinów ;)
OdpowiedzUsuńchyba wolę nie wiedzieć... ;)
UsuńWzdęty najlepszy :)))
OdpowiedzUsuń