poniedziałek, 4 listopada 2013

Córki w aucie

Matka w samochodzie nie mam radia - za to zawsze (niemal) ma Córki.

W drogę dłuższą niż 40 minut Córki zostają wyposażone w przenośne dvd i jakieś zapchajdzioby przekąskowe (chrupki, napój).
W drogę krótszą niż 40 minut Córki zostają wyposażone jedynie w zapchajdzioby przekąskowe (typu lizak). Matka wychodzi bowiem z założenia, że przetrwa, a przebrnięcie procedury przenośnego dvd (ja chcę to oglądać, tego nie będę, to są nudy!!!) nie jest warte zachodu (a konkretnie jazdy - tej poniżej 40 minut). Po około 10 minutach (gdy po lizaku zostaje smętny patyczek) Matka każdorazowo zaczyna żałować, że wyszła z założenia, że przetrwa... Na błędach się jednak nie uczy.

Wybrała się Matka z Córkami w weekend do centrum handlowego (do 40 minut).

Po 10 minutach lizaki zostały zlizane, a patyczki Matce oddane (no weź mamo, no weź, gdzie ja mam je dać, ooo zaraz będą światła to weźmiesz wtedy?).

Córki zaczęły symulować śpiew drąc japy niemożebnie.

Gdy znudziło im się śpiewanie - zaczęły się bawić...
Najpierw w ruch poszły lalki (zapakowane wcześniej przez Córkę Starszą do zgrzebnej torebuni).

Gdy znudziły im się lalki - zaczęły się bawić w...
No w co można się bawić, będąc zapiętymi w fotelikach na tylnym siedzeniu niewielkiego samochodu?
W chowanego oczywiście!
Następne 10 minut drogi upłynęło mi na wysłuchiwaniu:
"Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć. SZUKAM! Oooo! Tu jesteś!"
"Ra, ci, ćtely, sieść. Aaaaaaaaaaa, buuuuuuuuuuu. Tela Ty!"
Tak w kółko!
10 minut!

25 minut za mną, do celu zostało około 10 minut. Przetrwam! Dam radę!

Córka Starsza: daleko jeszcze? Bo Siaśka zasnęła mamo, a mi się nudzi tak jechać i jechać...
Matka: ale ja też jadę i jadę i mi się nie nudzi...
Córka Starsza: bo ty masz kierownicę i możesz kierować i masz z tego frajdę.

I tu się muszę z Córką zgodzić - mam z tego frajdę!
Prowadzić samochód potrafię i robię to dobrze, nie jak baba (prawda Jaśniemężu?).
Mam z tego frajdę - mimo wszystko, mimo Córek też! ;)



O jeżdżeniu z Córkami już kiedyś pisałam. To było przeżycie ekstremalne, bo trwające około 10-ciu godzin i liczące ponad 700km - TUTAJ.

3 komentarze:

  1. Witaj,

    nominowałam Cię do Liebster Blog Award!
    O szczegółach możesz przeczytać na moim blogu:
    http://ciazowomi.wordpress.com/2013/11/06/liebster-blog-award-nominacje/#more-889

    Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam do zabawy :) Promujmy się nawzajem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie opisane ! :p
    Ja do centrum z Polą się nie wybieram bo nie wiem czy bym dojechała :D
    Jednak jeździć ogólnie ' trzeba' :P , wtedy matka Polka robi wszystko , żeby jej dziecko przetrwało :D , od udawania klowna po jakiś teatr .
    Ale nie ma co, frajda jest ! :P
    Wiem o czym mówisz...

    Pozdrawiam :)

    http://mamalolipoli.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. za cierpliwość powinni matką płacić :)

    OdpowiedzUsuń

Komentuj, na zdrowie!

AddThis