wtorek, 2 grudnia 2014

Recepta na szczęśliwy związek

Długoletni związek z drugim człowiekiem to wyzwanie.
Najczęściej chcemy, żeby był na całe życie, a skoro tak - musimy się o niego troszczyć, dbać, zabiegać... 
Ze związkiem jest trochę jak z zębami - jedni przeżyją całe życie z kompletem, inni przeżyją zdekompletowani, jeszcze inni - nie mając wyjścia - zdecydują się na zębów podróbę wybierając między porcelaną a ekskluzywnym implantem.
Trzeba więc ów związek pielęgnować, coby go próchnica (lub inna kobieta) nie zniszczyła, coby się nie pokrył warstwą kurzu (lub innego mężczyzny) i coby nie trzeba było bulić stomato... tfu! - psychologowi za terapię i odratowywanie zdrowych relacji.

Gdyby można było wypisać receptę na szczęśliwy związek - to pewnie byłaby ona... cholernie droga.
Niejeden klient zrobiłby w aptece wielkie oczy i z lekkim zawstydzeniem cichutko poprosił o tańszy zamiennik. Zamiennik by był, owszem: producent polski, cena na miarę finansowych możliwości przeciętnego Kowalskiego (czyli niska), ale skutków ubocznych pierdyliard. Nie ma co ryzykować! Trzeba sobie radzić samemu, bez wspomagaczy. 

Co zatem robić? Oto trzy złote rady (czwarta to bonus). 

Po pierwsze - nie oczekiwać cudów.
Przeważnie jest tak, że wychodząca za mąż kobieta myśli, że On po ślubie się zmieni. Żeniący się z kolei mężczyzna ma nadzieję, że Ona się nie zmieni. 
No bez jaj i bez cudów!
Oczywiście, że on się nie zmieni. Przez te prawie trzydzieści lat nie ścielił łóżka? I teraz nagle "nie opuszczę cię aż do śmierci" i będę ścielił łóżko? O słodka naiwności... . Pewnie nie opuści, ale ścielił też nie będzie.
Oczywiście, że zmieni się Ona. Nie gderała, miała smukłą kibić i gładką buzię? Gderać zacznie, bo sobie uświadomi, że obiecała o tym nieopuszczaniu do śmierci i to wyro niezasłane do rzeczonej śmierci będzie ją irytować. Irytację zaś najlepiej zagryźć czekoladą (kibić szlag trafia). Na zmarszczki nie ma rady - pojawią się bez względu na ilość zeżartych kalorii.

Po drugie - przeciwdziałać nudzie. 
Nuda to wróg numer jeden każdego związku. Trzeba więc bestię napchać siarą i pchnąć ku Wiśle, Odrze, Warcie lub ku podręcznemu strumykowi. 
Mężczyzno, zostawiasz codziennie skarpety rzucone na podłogę? Zmień to! Zaskocz partnerkę - porzuć skarpety na stole, na blacie w kuchni, pod poduszką... Jest tyle możliwości, że aż szkoda nie skorzystać. Wyobraź sobie Jej zaskoczoną minę, niedowierzanie zmieszane z "tojestjużprzegięcie" - tutaj nie ma miejsca na nudę!
Kobieto, marudzisz o niewyrzucone tutki po papierze toaletowym - poczytaj, wzbogać słownictwo i marudź inaczej, innymi słowy gderaj. A jeżeli nie trawi cię akurat PMS - ustaw z tutek jakąś pułapkę, wieżę, łabędzia - przełam rutynę!

Po trzecie - cieszyć się z drobiazgów. 
Drobne gesty sprawiają, że nasze życie nabiera barw. Np koloru purpury. 
Mężczyzna obiecał, że wyniesie śmieci i wyniósł?  Co z tego, że tylko do przedpokoju, gdzie się przewróciły, wyciekła z nich śmierdząca ciecz niewiadomego pochodzenia, efektem czego w całym przedpokoju jedzie śledziem (a! ta ciecz to z puszki po śledziu!)? Wyniósł! A że tylko do przedpokoju - drobiazg! 
Kobieta zrobiła ci kanapki do pracy? Super! Co z tego, że nie lubisz kaparów, a w połączeniu z musztardą są po prostu niejadalne? Zrobiła, tak?! 

Po czwarte - bonus.
Śmiejcie się dużo ze sobą. Żadne natchnione: Koteczku, Myszeczko, Wojtusiu, Martusiu - nie zrobi dla Waszego związku tyle dobrego, co poczucie humoru. 






2 komentarze:

  1. Po piąte - mówcie, czego oczekujecie. On się chorera jaśnista nie domyśli, ze ty nie lubisz czekolady z jagodami. A ona nie zgadnie, ze ty zamiast kaparów wolisz paprykę w occie z miodem.

    ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentuj, na zdrowie!

AddThis