Wrócił Jaśniemąż z siłowni. Wrócił i wychodzi od razu - po drewno do kominka.
Matka: śmieci byś wziął...
Popatrzył spode łba, pomamrotał coś, że jak nie on to nikt, ale wziął śmieci i poszedł.
Wrócił, do kominka drewno dorzucił, po kuchni kursuje, lodówkę wietrzy.
Matka: a herbatę byś robił?
Jaśniemąż: zrobił.
Matka: ciszej tylko, bo dzieci pobudzisz!
Tłucze się dalej. W końcu wyławia z szafki gar tak na oko ze 3 litrowy. Jajka sobie będzie gotował - że białko, że po treningu, że przed północą...
Matka: no ale to dwa jajka w takim wielkim garze?! Mniejszego nie ma?
Zagrzebał Jaśniemąż w zmywarce i znalazł garnek mały, na dwa jajka w sam raz. Nalał wody, postawił na kuchence.
Matka: najmniejszy garnek na największym palniku?
Jaśniemąż: szybciej się ugotuje...
Matka: gazu szkoda i pieniędzy...
POINTA:
Jaśniemąż: a ty się zastanawiasz na cholerę komu siłownia całodobowa (otworzyli pierwszą taką w Krakowie niedawno) i kto tam będzie chodził. Tacy mężczyźni właśnie jak ja. Siedzą sobie na ławeczce późnym wieczorem, wyciskają na klatę kolejne serie. Myśli: dobra, czas do domu, a może jednak lepiej nie - jeszcze jedna seria...
No dobra wiem, bywamy marudne, ale gdybyście od naszego marudzenia na całodobowe siłownie uciekali to byście wyglądali jakoś takoś - i to bez sterydów!
wrzuta.pl |
Na mojego zrzędzenie nie działa :P
OdpowiedzUsuńtwardziel :P
Usuń