W natłoku wzorców, szablonów, ideałów, idoli i autorytetów
przeciętny człowiek się gubi. Ma do tego pełne prawo, bo przesyt bombardujących
go zewsząd informacji przerasta zdolności pojmowania i przyswajania. Człowiek
więc siedzi (opcjonalnie: stoi lub leży) i nie wie…
Dobrze mu tak jak jest, czy nie dobrze? Chudy jest, czy
gruby? Pieniędzy ma mało, czy w cholerę za mało (bo że niewystarczająco to
wiadomo)? Pracę ma ciekawą, czy nieciekawą (bo że chciałby robić zupełnie coś
innego to wiadomo)?
Jak się odnaleźć, gdzie szukać pomocy i wsparcia? Przecież
nie u zawistnych koleżanek (lub niemniej zawistnych kolegów). Przecież nie u
rodziny, która co najwyżej wbije szpilę pogłębiając poczucie bezsensu.
I stojąc na krawędzi zagubienia człowiek odpala Pudelka.
Patrzy, czyta i… już wie!
Pieniędzy to by człowiek nie chciał mieć tyle co Milej
Cajrus, bo się bidulince w dupie poprzewracało od nadmiaru i teraz tą dupą
świeci na lewo i prawo – ponad politycznymi podziałami. Dupy z kolei człowiek
by nie chciał mieć jak Kim Kardashian, bo jednak za duża ta dupa i w
standardowe ciuchy z sieciówek się raczej nie zmieści, a na ubrania od
projektantów człowieka nie stać, bo pieniędzy nie ma tyle co Milej Cajrus.
Projektantem też by człowiek nie chciał być, bo by z niego był taki projektant,
jak z Urbańskiej Nataszy piosenkarka… Piosenkarką też by człowiek nie chciał
być bo jeszcze by go posądzono o brak talentu i śpiewanie z playbacku, a na
końcu by się okazało, że jest Natalią Siwiec i bierze udział we własnym reality
show . Nie chciałby więc być człowiek Natalią Siwiec, bo cycki ma sztuczne i by
go zaraz do Joanny Krupy zaczęli porównywać, że która ładniejsza i która lepiej
się wysławia po polskiemu. A Joanną Kurpą też by człowiek nie chciał być, bo
ten cały Romek zwany dalej mężem Dżoany jest jakiś taki podejrzany i wcale nie
hipnotajzing. Hipnotajzing jest ponoć Ania
Mucha, ale chyba już lepsza ta Cichopek co to wytańczyła sobie karierę na miarę
Niecika wijącego się w studiu programu traktującego o cholera wie czym.
Cichopkiem ani Hakielem też lepiej nie być, bo by człowieka ciągano po czerwonych
dywanach jako niewątpliwie wątpliwa ozdobę lub na odwrót. Ozdobą by człowiek
tez nie chciał być – ani Dawidem, ani modelką, bo by się mogło okazać, że jest
tylko dodatkiem do wykreowanego wizerunku sławnego kogoś i nagle okazuje się,
że jest w drodze do Dubaju...
W ogóle nie chciałby człowiek być kimś sławnym, bo by musiał
nawet leżąc na kanapie i wychodząc po bułki do sklepu pod blokiem dbać o
wizerunek, a do szkoły po dzieci musiałby wyzuwać dupę z dresu i zakładać
szpilki.
Dobrze jest jak jest.
Zawsze mogłoby być gorzej, czyli jest
lepiej niż być by mogło, czyli jest naprawdę nieźle.
Cudne :D
OdpowiedzUsuńJa się średnio orientuję w życiu gwiazd, więc nie wszystko załapałam, ale tak ogólnie to jedyne uczucie, jakie celebryci we mnie wzbudzają, to współczucie. Jacyś tacy zawsze smutni i zdegenerowani mi się wydawali...
OdpowiedzUsuń