środa, 31 grudnia 2014

Postanawiam nie czekać


Gdy zostajesz matką zaczynasz czekać... 

Czekanie nadaje ton i wyznacza rytm naszych dni. Jesteśmy jednym wielkim czekaniem, które zakorzenia się w nas tak mocno, że czasem nie mamy już siły na nic innego - tylko to czekanie, od świtu do nocy.




Czekasz, aż dziecko przestanie być noworodkiem, bo to przecież taki okres pełen napięcia i nieustannego drżenia o małego człowieka.
Czekasz, aż niemowlak przestanie być niemy i zacznie komunikować nam siebie za pomocą słów - czekasz, aż nie będziesz musiała stale czegoś się domyślać, rozszyfrowywać grymasów, odczytywać min.
Czekasz, aż wyjdą te cholerne zęby (Boże, jak czekasz!), przez które nie śpisz i nie patrzysz w lustro, żeby nie widzieć coraz większych worów pod oczami.
Czekasz, aż nauczy się chodzić, bo twój kręgosłup zaczyna wołać o pomstę do nieba, a ty tęsknisz już za pozycją wyprostowanego homo sapiens mając dość pozycji przygarbionego neandertalczyka (tak, matka podróżuje przez epoki na przekór ewolucji!).
Czekasz, aż zacznie chodzić bezpiecznie, a ty będziesz mogła choć na chwilę schować ręce do kieszeni, a nie biegać z rękami jak wiatrak osłaniając wszystkie ostre kąty, kanty, ranty...
Czekasz, aż nauczy korzystać się z toalety, a ty raz na zawsze skończysz z pieluchami, zasypkami, przewijaniem.
Czekasz, aż minie bunt dwulatka. I trzylatka. I cztero...
Czekasz, aż minie ten trudny okres, kiedy dziecko tak dużo już rozumie, ale słowa nie nadążają, a jeszcze bardziej w tyle zostają emocje, których nie potrafi okiełznać, więc krzyczy, biega, zalewa się łzami, złości - na ciebie oczywiście. Zawsze to ty dostajesz rykoszetem.
Czekasz, aż pójdzie do przedszkola, przestanie trzymać się kurczowo twojej nogi i płakać, a ty będziesz mogła odetchnąć ciesząc się, że instytucja państwowa odciąża cię trochę w opiece...
Czekasz, aż pójdzie do szkoły i zacznie czytać, pisać, liczyć...
Czekasz, aż zacznie zajmować się sobą choć chwilę, ogarnie choć mały wycinek swojej rzeczywistości samodzielnie.

Czasem budzimy się rano i dzień mija na czekaniu na wieczór
bo znużenie i zmęczenie ciąży. Bardzo.

Czekanie wypełnia nasze bycie. Bywa, że czekanie przesłania nam teraźniejszość, pchając nasze myśli ku przyszłości, która zawsze maluje nam się różowo - różowiej niż teraźniejszość. Tylko ta przyszłość nigdy nie nadchodzi, bo z chwilą gdy stawiamy w niej stopę - staje się teraźniejszością i zaczyna być czekaniem.

Czekanie sprawia, że nie potrafimy żyć tym niepowtarzalnym tu i teraz, tak naprawdę się nim cieszyć. Ciężko nam czerpać energię i radość z tych chwil, które przecież już się nie powtórzą. Nigdy!

Chcę czekać trochę mniej. Zamienić czekanie na bycie. 


7 komentarzy:

  1. trafia to do mnie
    czekam jak głupia choć wcale nie chcę by nadchodziło...

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny tekst. Podpisuję się pod nim rękami i nogami. Ciągle albo na coś czekamy, albo myślimy, że gdzie indziej jest lepiej. To może być dobre postanowienie noworoczne.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego najlepszego w 2015 r.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również wszystkiego dobrego, cierpliwości i spokoju :)

      Usuń
  3. Wow ! Trafiło to do mnie bardzo :)

    Święte słowa, a potem kiedy masz chwile siadasz na tyłku i wspominasz ten czas który minął, chciałabyś żeby powróciły chwile które w tamtym momencie były dla Ciebie wręcz frustrujące i dopiero po fakcie je doceniasz i rozpamiętujesz z uśmiechem na twarzy . I tak w kółko rozpamiętujemy przeszłość, planujemy przyszłość zapominając o tym żeby żyć tu i teraz. :)

    Zatem motto na 2015 CARPE DIEM !!! :)

    Pozdrawiam czytelniczka z FB :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie to prawdziwe.. aż sie łezka w oku zakręciła. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O tak, Święta Racja! Ja jestem na etapie czekania aż mój synuś zacznie się ze mna komunikować. I ciągle marzę o kolejnym etapie jego rozwoju, a on jest tak cudowny tu i teraz! Nie miałam postanowienia noworocznego, a już mam! Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń

Komentuj, na zdrowie!

AddThis