czwartek, 14 maja 2015

Odwrócona lornetka

Większość z nas patrzy na świat przez lornetkę, która wyolbrzymia nie tylko rzeczy, ale także: relacje, emocje i problemy... Zwłaszcza problemy.

Jak mógł mi zabrać wiaderko i łopatkę?
Jak mogła mi nie dać lizaka?
Jak mógł nie oddzwonić, nie odpisać, nie odebrać?
Jak mogła zdradzić sekret?
Jak mogła sobie tak pomyśleć, tak zrobić, tak powiedzieć?
Jak mógł nie przyjechać, nie kupić róży, nie dać kartki?
Jak mogła tak spojrzeć?
Jak mógł zrobić niezapowiedzianą kartkówkę?
Jak mogła mi dać jedynkę?
Jak mógł mi zrobić taka oborę i wiochę przed koleżankami?
Jak może nie lubić mojego chłopaka?
Jak może się wtrącać?
Jak może mi mówić co powinnam, przecież jestem już dorosła?
Jak żyć za te dwa tysiące i za co kupić to cholerne mieszkanie?

Przykładamy do oczu lornetkę i każdy problem rośnie w oczach, dosłownie. Przyglądamy się mu z bliska, analizujemy drobiazgowo skład, przebieg, wagę słów, ciąg zdarzeń... Nie pozwalamy umknąć żadnemu szczegółowi - rozbieramy je wszystkie wzrokiem, na czynniki pierwsze. 

A potem rodzi nam się dziecko.
Przeżywamy przypływ: miłości i odpowiedzialności. Tajfun emocji wytrąca nam z rąk lornetkę, a gdy po jakimś czasie przykładamy ją ponownie do oczu okazuje się, że przyłożyliśmy ją odwrotnie, już nie wyolbrzymia i nie powiększa - wręcz przeciwnie: wszystko widzimy dalej i mniej wyraźnie. Problemy, które tak nas angażowały - śmieszą. Relacje, które spędzały nam sen z powiek - nie zagrażają już snom, jesteśmy bowiem w stanie usnąć w każdej niemal pozycji jeśli tylko nasze dziecko przez chwilę nas nie potrzebuje. 

Rodzic skupiony na swoim dziecku, na jego dobrostanie, 
na miłości, na budowaniu więzi - nie zajmuje się pierdołami. 
Odwraca lornetkę i łapie dystans do wszystkich bzdur. 

I tylko na dziecko patrzymy z bliska i już zawsze będziemy. 
Ale do tego nie potrzebna nam lornetka - patrzymy sercem.


1 komentarz:

  1. Oj tak :) Skupianie się na dziecku powoduję, że inne rzeczy staja się mniej ważne!

    OdpowiedzUsuń

Komentuj, na zdrowie!

AddThis