piątek, 30 września 2016

Czarno to widzę...

Protestuję, bo jestem człowiekiem. 
C Z Ł O W I E K I E M. 
Dlatego, że jestem kobietą również. 
Ale przede wszystkim dlatego, że jestem człowiekiem. 
A ktoś właśnie próbuje odebrać mi moje podstawowe prawa: prawo do życia i do decydowania o tym życiu oraz prawo do wolności myśli, sumienia i wyznania.


Te prawa mają charakter powszechny, niezbywalny i nienaruszalny.
Mają również charakter naturalny (co oznacza, że nie wymagają potwierdzenia ze strony władz, nawet tych polskich) i przyrodzony (co oznacza, że nabywamy je w momencie urodzenia, o zgrozo!). 

Prawo jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się prawo drugiego człowieka.

I tutaj leży sobie sedno sporu, prawda Szanowni Obrońcy życia poczętego?
Kiedy człowiek staje się człowiekiem? Na etapie dwóch komórek, czy czterech? 
Ten zlepek komórek wędrujący sobie jajowodem to już dziecko? Chyba tak, skoro stwierdzacie, że prawo kobiety do decydowania o swoim życiu kończy się właśnie w tym miejscu. Bo w tym miejscu zaczyna się prawo do życia tych dwóch, czterech czy iluśtam komórek. 
Szanuję to. Serio. 
Mam jednak jeden warunek: nie każecie mi myśleć i czuć tak samo.

Zdarzyło Wam się lecieć, Szanowni Obrońcy życia poczętego, samolotem? Jeśli tak, to pewnie wysłuchaliście instruktażu stewardessy, która pokazywała pasażerom m.in. maskę tlenową i informowała, że najpierw powinniście założyć ją sobie, a dopiero potem dziecku. Okrutne przepisy? Nie, po prostu racjonalne. Dziecko prawdopodobnie nie założy sobie samo maski, a my nie założymy mu jej będąc nieprzytomnymi. Możecie oczywiście mieć w dupie instruktaż obsługi pokładowej samolotu i w razie konieczności - szarpać się w pierwszej kolejności z maską dziecka, a w drugiej kolejności po prostu zemdleć. I wiecie co? Nic. To Wasza decyzja. 

Zapędziliście się Szanowni Obrońcy życia poczętego. Uznaliście, że kobiety to ciemna masa, której trzeba pogrozić paluszkiem i powiedzieć: oj ty ty, aborcja nunu. 
Tylko że kobiety to nie ciemna masa. 
A #czarnyprotest to protest przeciwko traktowaniu nas jak tej właśnie. 
Wiemy czym jest aborcja i wiemy, że to każdorazowo dramat, i wybór między mniejszym lub większym złem.
Jak to się jednak stało, że przyszło Wam do głowy, że to Wy będziecie decydować co jest dla kogo mniejszym lub większym złem? 

Znam...
Kobiety, które nie mają dzieci, bo nie chcą, nie mogą, nie mają z kim.
Kobiety, które dałyby się pokroić za choćby jedno dziecko. Albo za drugie.
Kobiety, które urodziły jedno dziecko i powiedziały, że nigdy więcej.
Kobiety, które urodziły jedno dziecko i powiedziały, że nigdy więcej, a potem urodziły jeszcze jedno lub dwoje, bo okazało się, że macierzyństwo to niezwykła przygoda.
Kobiety, które urodziły swoje dzieci dzięki zdobyczom współczesnej medycyny, wspomaganiu, stymulowaniu...
Kobiety, które nie zaszły w ciążę mimo wykorzystania wszelkich zdobyczy współczesnej medycyny, wspomagania, stymulowania...
Kobiety, które adoptowały dziecko i takie, które miłością bezwarunkową kochają zwierzęta. 
Kobiety, które poroniły. Wielokrotnie.
Kobiety, które były w ciąży pozamacicznej zagrażającej życiu.
Kobiety, które wychowują dzieci niepełnosprawne w różnym stopniu.
Kobiety, które wierzą w Boga mocno i głęboko, i nigdy, przenigdy nie usunęłyby ciąży.
Kobiety, które twierdzą, że aborcja powinna być legalna i dostępna wedle uznania.
Kobiety, które twierdzą, że usunąć można, ale tak do 8 tygodnia, bo potem to już przecież dzieciątko...
Kobietę, która usunęła ciążę, bo płód obarczony był licznymi wadami genetycznymi. Nieodwracalnymi. 

I wiecie co? Szanuję je wszystkie. 
Szanuję ich poglądy i przekonania. 
Podziwiam siłę, konsekwencję i upór.

I absolutnie nie widzę potrzeby, by którejkolwiek czegokolwiek zabraniać lub nakazywać. 
Każda z nich ma swoją głowę i swoją macicę. 
Każda z nich jest dorosła. 
Każda z nich ma prawo do samostanowienia o sobie, swoim ciele i swoim życiu. 

Co więcej - żyjemy obok siebie i nasze sumienia absolutnie się nie gryzą. 
Każda ma bowiem swoje sumienie, niezależne od reszty świata i od decyzji innych ludzi. 

Ale, ale! Nie mówmy wyłącznie o kobietach! 
Powszechna deklaracja praw człowieka z 1948 roku zagwarantowała przecież równe prawa mężczyzn i kobiet, a Zgromadzenie Ogólne ONZ w 1979 roku uchwaliło konwencję w sprawie likwidacji wszelkich dyskryminacji kobiet. 

Skoro ktoś nam, kobietom, próbuje ograniczyć podstawowe prawa człowieka, to i Wy, panowie - powinniście dostać po dupskach. Sprawiedliwość musi być. 
Na pierwszy ogień - zakaz masturbacji, bo to przecież bezsensowne marnowanie milionów plemników, które mogłyby stać się w niedalekiej przyszłości podatnikami. Tylko kto by się mógł zająć kontrolowaniem tych waszych niecnych uczynków? Bo prokuratura zajęta będzie tymi bezczelnymi aborcjonistkami... Hmm... To może policja? O! Cotygodniowe zgłoszenie na komendzie, czy i ile, i po co i dlaczego! Koniecznie z jakimś nieprzyjemnym badaniem w pakiecie. Na drugi ogień proponuję zakazać używania laptopów i noszenia w kieszeniach spodni telefonów, bo wiadomo - plemniki tego nie lubią. Ale nie, że powiecie, że nie będziecie nosić. O nie! Trzeba temu moc prawną nadać i wyznaczyć odpowiednie służby do kontroli... Prokuratura zajęta aborcjami, policja kontrolą masturbacji... Straż miejska! Tak! Koniecznie dajmy im prawo do macania Waszych kieszeni, celem sprawdzenia, czy przypadkiem czegoś tam nie ukrywacie. 
Na trzeci ogień... ograniczmy dostęp do ciasnych spodni, używek wszelakich i profilaktycznie wszystkiego, co sprawia Wam przyjemność, ale może nieść jakieś tam ryzyko, że mogłoby się to odbić negatywnie na kondycji przyszłych pokoleń, które tak dzielnie produkują Wasze jądra...

Wymyślam? No nie do końca. 
Bo co nam z tych naszych wychuchanych macic, co to nie widziały tabletki antykoncepcyjnej, ani wkładki domacicznej, ani żadnego hormonu, który chciałby namieszać w naturalnym kobiecym cyklu. 
Co nam z tego, że będziemy gotowe do rodzenia wszystkim, wszystkich i choćby nie wiem co... 
Co nam z tego wszystkiego, jeśli Wasze, Panowie, plemniki będą rozleniwione i generalnie niechętne? 

Ustalone, Panie Terlikowski? Pan się tym zajmie. Bo przecież dobro kobiet szczególnie leży Panu na wątrobie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj, na zdrowie!

AddThis