czwartek, 2 lipca 2015

Inność na stryczku

Staram się szerokim łukiem omijać smutne historie o nieszczęśliwych wypadkach. 
Mocno zaciskam oczy widząc kolejny tytuł o dziecku, które zginęło, bo... 
Przerastają mnie emocjonalnie tragedie, które stają się udziałem rodziców tych dzieci.  

Nie czytam. Nie oglądam. Nie biorę udziału w zbiorowych lamentach, zbiorowych pouczaniach, zbiorowym "trzeba było / jak mogli? / powinni byli / dlatego ja zawsze / dlatego ja nigdy / RIP" ...

Nie czytam, bo niczego moje przeczytanie nie zmieni. Jedna odsłona więcej. Jeden klik. Nic.
Nie oglądam. Tym bardziej.
Nie dyskutuję, bo moje głośno wypowiedziane zdanie sprawi jedynie, że nakręcona i rozgrzana do czerwoności machina "trzeba było / jak mogli? ' powinni byli / dlatego ja zawsze / dlatego ja nigdy . RIP" zrobi się jeszcze bardziej czerwona. Lub nie. Nic więcej. 

Nie udało mi się ominąć wzrokiem informacji o 14 - letnim chłopcu.
To nie był nieszczęśliwy wypadek.
Średnio co 3 dni jakieś nastoletnie dziecko próbuje się zabić. Średnio. Okrutna statystyka. 

I ciśnie się na usta pytanie: gdzie byli rodzice?
Nie, nie tego chłopca. 
Rodzice tych dzieci, które stwierdziły, że inność to świetny powód by wyszydzić - na śmierć jak się okazało. Bo pedzio, bo hejos gejos, bo dziewucha a nie chłop, bo nie ma miejsca dla takich w naszym pięknym kraju płynącym mlekiem, miodem i nienawiścią. 
Rodzice tych dzieci, które cieszą się z tej śmierci (bo pedzio, hejos gejos...) lub choćby pozorują radość.
Rodzice tych dzieci, które nienawidzą, które nie mają żadnych hamulców moralnych, nawet w tej ostatecznej opcji hamulca ręcznego, który pozwala zatrzymać się gwałtownie w sytuacji ekstremalnej. 
Rodzice, którzy nie dali przykładu. Lub dali. Zły. 

Umarł chłopiec i nikt nie zaciągnął ręcznego. 
Nienawiść wylewa się dalej, każdym obrzydliwym porem naszego społeczeństwa. Przerażające. 

Nie pozwolę moim dzieciom nienawidzić, 
a w razie potrzeby nie zawaham się użyć hamulca ręcznego. 
Jestem matką i trzymanie ręki na tym pieprzonym hamulcu to mój obowiązek.

Nie nauczę moich dzieci tolerancji zmieszanej z pogardą. Tej wymuszonej, bo tak wypada, bo to takie "trendi" być tolerancyjnym. 
Nauczę moje dzieci szacunku i postawy "co z tego?", która moim zdaniem zawiera w sobie dużo więcej niż sama tolerancja i która zmusza do refleksji. Pozwala pytać i każe odpowiadać sobie na pytania: jakie znaczenie ma dla mnie inność?, co z niej dla mnie wynika?, jaki ona ma wpływ na moje życie? 



1 komentarz:

  1. Uwielbiam, czytać twoje posty. Są rewelacyjne i prawdziwe.

    ,,Nie pozwolę moim dzieciom nienawidzić,
    a w razie potrzeby nie zawaham się użyć hamulca ręcznego.
    Jestem matką i trzymanie ręki na tym pieprzonym hamulcu to mój obowiązek.,,
    Zgadzam się z tym zdecydowanie.


    A teraz może trochę zapachnie spamem ale co tam.
    Zapraszam, do siebie.

    http://swiatmisi.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń

Komentuj, na zdrowie!

AddThis