piątek, 15 lipca 2016

Rzecz o szczęśliwym bąku

Ponoć naukowcy wzięli kiedyś pod lupę bąka. Zważyli go i zmierzyli, a następnie orzekli, że bąk nie powinien latać, bo ma zdecydowanie za małe skrzydła. Jakież to szczęście dla bąka, że nie wie o tych naukowych obliczeniach, bo pewnie by nie latał pokonany siłą scjentystycznego argumentu...


Współczesne dzieci codziennie muszą mierzyć się z nadmiarem: rzeczy, bodźców, emocji, wrażeń, oczekiwań... Wszystkiego.
A każdy nadmiar rodzi w końcu deficyt, bo posiadając coraz więcej - coraz mniej skłonni jesteśmy do cieszenia się z drobiazgów, zwykłych spraw, codziennej bliskości, spokojnych chwil wypełnionych li tylko oddechem, z wolności, z czasu.
Współcześni rodzice fundują swoim dzieciom na progu ich życia gonitwę, wyścig gryzoni, pogoń za potencjalnie szczęśliwą przyszłością. Wystarczy tylko, że będą miały świadectwo z czerwonym paskiem, znały minimum dwa języki, tańczyły i śpiewały (najlepiej w jakimś regionalnym zespole, ku chwale), grały w edukacyjne gry i bawiły się wyłącznie edukacyjnymi zabawkami, a w wolnym czasie... W czym? Zajmij się czymś konstruktywnym! K o n s t r u k t y w n y m! Nie marnuj czasu, baletnicy to z ciebie nie będzie! Nie zbijaj bąków! Jeśli nie masz nic do roboty - to ja ci zaraz coś wymyślę...
Stale każemy dzieciom zajmować się "czymś", w ostateczności wciskamy w dziecięce ręce elektroniczne gadżety, by dać sobie czas na zaprojektowanie kolejnych minut ich życia, skoro same nie potrafią... Bo przecież nie potrafią! To się z pewnością da jakoś naukowo zmierzyć.
Od młodości tresujemy dzieci do tego, żeby nie miały ani sekundy na refleksję (Michał Fabiański, filozof), ani chwili na nudę, na sprawdzenie co tak naprawdę sprawia im radość.
Radość tu i teraz.
A nie tę ewentualną radość, którą być może odczują, jeśli tylko posiądą...

"Nasze szczęście nie zależy od posiadania rzeczy, 
lecz od posiadania radości" 
Michel De Montaigne 

Wakacje to dobry czas na zbijanie bąków,
Nie organizujmy naszym dzieciom każdej minuty wmawiając im tym samym, że nie potrafią same ze sobą spędzić czasu, że konieczne są im wskazówki: co, gdzie, jak i kiedy.
One potrafią latać, a nasza rola powinna sprowadzać się do inspirowania i wspierania, a nie mierzenia, ważenia i poddawania ocenie ich zdolności do wzbijania się w powietrze.
Nie twierdzę, ze to łatwe.
Twierdzę, że warto próbować, by z rozpędu nie podciąć skrzydeł naszym bąkom i nie ograniczyć ich prawa do podejmowania prób, i wiary we własne siły.

Bzzzzz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj, na zdrowie!

AddThis